Zamieć śnieżna i woń migdałów – Camilla Lackberg
Zbliżają się święta bożego narodzenia. Młody policjant Martin po namowach swojej dziewczyny zgadza się spędzić przedświąteczny weekend wraz z jej rodziną na wyspie Valon. Tam poznaje brudne sekreciki bogatej familii . Począwszy od seniora rodu Rubena kończywszy na najmłodszych wnuczkach wszyscy w rodzinie opętani są żądzą pieniędzy. Kiedy w czasie kolacji wspomniany Ruben pada martwy przy stole na małej przestrzeni i w kompletnej izolacji młody policjant musi stwierdzić kto z rodziny Liljecronas najbardziej chciał uśmiercić milionera.
„Zamieć śnieżna i woń migdałów” jest poniekąd powiązana z serią o detektywach z Fjällbacki i pisarce Erice. Martin jest bowiem jednym z pracowników komisariatu, którego pracownicy rozwiązywali tajemnice morderstw we wszystkich powieściach Lackberg od „Księżniczki z lodu” począwszy na „Fabrykantce aniołków” kończąc.
Króciutka i ładnie wydana książka nie bardzo jednak przypomina inne dzieła Lackberg. Nazwałabym ją raczej opowiadaniem w stylu Agathy Christy.
O ile na większej przestrzeni – chodzi mu tu zarówno o miejsca akcji jak i długość powieści – Lackberg radzi sobie doskonale, to tu w tym krótkim dziele o bohaterach uwiezionych w pensjonacie w czasie zamieci śnieżnej nie jest w stanie rozwinąć skrzydeł.
Najmocniejsza stroną jej wcześniejszych utworów były retrospekcje, które pozwalały na przeniesienie się daleko w przeszłość gdzie zawsze tkwiły wskazówki do rozwiązania bieżącego śledztwa.
W „Zamieci śnieżnej…” wszystko dzieje się w czasie teraźniejszym, jeżeli autorka wspomina o przeszłości bohaterów to tylko po to żeby lepiej nakreślić ich charakterystykę.
Trzeba się zadowolić tym co mamy…
Jak na dłoni widać tu wszystkie uchybienia jej pisarstwa. W przypadku dłuższych powieści z dobrze poprowadzonym wątkiem tajemnicy z przeszłości nie zwracałam na to uwagi. Obecna historia mimo iż wciągająca nie pochłonęła mnie na tyle bym nie zauważyła kiepskiej i bardzo prostej konstrukcji postaci. Martin jest irytująco nieporadny przez całe, krótkie śledztwo przy czym w ostatniej chwili doznaje olśnienia bezbłędnie wskazując gdzie kryje się 'prawda’. Samo zakończenie powieści jest delikatnie mówiąc naciągane.
Doceniam jednak starania Lackberg, bo jej książka uratowała mnie przed nudą oczekiwania na opóźniający się pociąg;)
Moja ocena:5+/10
Gość: kayuzo, *.zory.vectranet.pl napisał
Mam prośbę. Jakbyś mogła polecić jedną powieść (kryminał/horror), która wywarła na Tobie największe wrażenie. Przeczytam w ciemno.
ilsa333 napisał
„Dziewczyna z sąsiedztwa” Ketchum’a. Mocna rzecz.