Pora mroku (2008)
Akcja polskiego horroru będącego debiutanckim projektem reżyserskim Grzegorza Kuczeriszki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to typowo slasherowa historyjka o młodych -rozluźnionych, którzy przybywają na Dolny Śląsk w celach rekreacyjnych. Drugi tor fabuły przebiega w okolicy szpitala psychiatrycznego, gdzie młoda dziewczyna, Karolina, ma odbębnić rok odsiadki. W szpitalu, jak to w szpitalu, dzieje się źle. Świry jak to zazwyczaj, okazują się bardziej normalne niż personel szpitalny. W brudnych podziemiach poniemieckich budynków krzyżują się drogi wesołych – swawolnych i Karoliny, której towarzyszy jeden z pacjentów, Zolo.
Film spotkał się z tragicznym odbiorem ze strony polskiej publiczności. Zastanawiam się, czy nie jest to już kwestia takiej utartej maniery, żeby obrzucać gównem swoich, a chwalić to co obce. Trawa w końcu jest zawsze zieleńsza po drugiej stronie:)
Grzegorz Kuczeriszka, reżyserem nigdy nie był za to wprawił się w robieniu zdjęć. Zaszczycił wiele polskich produkcji z nie najgorszym efektem. Zaczynam od tego, bo od strony operatorskiej film wypada jak najbardziej ok. Reżyser bowiem zajął się również tą stroną techniczną filmu. Nie mogę powiedzieć żebym padła z zachwytu, ale ostre, migawkowe ujęcia utrzymane w ciemnej tonacji bardzo służą klimatowi. Dobór scenerii również zasługuje na uwagę. Cóż, że dolnośląszczanie wychodzą tu na klasycznych wiejskich sodomitów, twórcom udało się stworzyć w tym właśnie miejscu dobrą przestrzeń dla scenariusza filmu grozy.
Oto mamy grupę polsko-niemieckich pseudo naukowców, którzy przy pomocy nikomu niepotrzebnym wyrzutkom planują dać nowe życie zasłużonym i bogatym faszystom. Ewidentnie pomysł jest zerżnięty z produkcji zachodnich.
Nie wiem czemu, ale osobiście nie szaleję z pogardy dla tego filmu. Po za irytującymi postaciami wcześniej wspomnianych młodych -swawolnych, którzy na szczęście w większości szybko znikają i słabo dobraną muzyką nie znalazłabym tu uchybień, których wcześniej nie spotkałam w fantastycznym kinie zagranicznym na porównywalnym poziomie. Mogę rzec, że przynajmniej się nie wynudziłam.
Aktorstwo jest 'takie se’. Niejako spisała się Natalia Rybicka w roli Karoliny i Karolina Gorczyzca jako Aśka, choć tę drugą wolę w rolach femme fatale jak ta w filmie „Huśtawka”. Jednak największą uwagę zwrócił Paweł Tomaszewski w roli świra Zoli.
Reszta, z Kubą Wesołowskim na czele nadaje się generalnie na zsyp. Przygarnięci zostali chyba tylko po to żeby ściągnąć do kina fanów seriali.
Ogólne wrażenie średnie, ale na takie biczowanko jakie temu filmowi fundują inni samozwańczy znawcy gatunku, nie zasłużył.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:6
Napięcie:6
Klimat:7
Oryginalność:3
To coś:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:5
Zaskoczenie:6
47/100
W skali brutalności, film otrzymuje: 4/10
Gość: Buffy1977, 80.51.17.* napisał
Wytrzymałam na nim „aż” 20 minut – realizacja, aż woła o pomstę do nieba. To już taki niskobudżetowy, chłamowaty twór, jak „Szkoła przetrwania” z 2006 roku mógł pochwalić się mniej rozproszoną pracą kamery i lepszym aktorstwem. Takie coś mnie po prostu odstrasza, dlatego do końca filmu nie przetrwałam. No, ale ja tam znawcą gatunku nie jestem – ani rzeczywistym, ani samozwańczym (choć czytałam kilka recenzji osób, które za takowych uważam i jakoś również wieszali psy na tym filmie) – ale może masz rację, może ci prawdziwi znawcy doceniają ten film. Nie kłócę się w tym aspekcie, bo aż tak zorientowana w rekomendacjach „Pory mroku” nie jestem – i nie tylko „Pory mroku” polskich „horrorów” w ogóle, które na ogół oglądam po parę minut i wyłączam, bo po co mam się męczyć, skoro nasze rodzime kino zwyczajnie mi nie podpada;)
Gość: mithirii, 80.48.33.* napisał
Powiedziałaś że umieścisz wskaźnik brutalności/krwistości poza skalą, a go nie widzę.
ilsa333 napisał
Wybacz, zapomniałam.
Buffy, myślę, że w przypadku tego filmu, powolne ujęcia, takie sunięcie kamery raczej by się nie sprawdziło. Dlatego mamy migawki, i wierz mi w wielu filmach stosuje się takie ujęcia, denerwuje to oko, ale można przywyknąć jeśli się chce. Po dwudziestu minutach szczerze, kiedy jeszcze nic się nie dzieje nie można stwierdzić czy coś takiego działa czy nie.
A że wszyscy wieszają psy, nie jestem zdziwiona, taka nasza narodowa tendencja, zawsze jest łatwiej polować na wady niż szukać zalet. Ja nawet w najgorszym gniocie staram się coś dobrego znaleźć i uważam, że to jest lepsza droga niż powtarzanie za 'autorytetami’. Na opiniach o filmach czy tych na FW, czy gdzie indziej nieraz się przejechałam. Mam zazwyczaj inne zadanie niż większość i muszę jakoś się do tego przystosować, podobnie jak Ci, którzy czytają moje wypociny.
Gość: Buffy1977, 80.51.17.* napisał
A na FW są jakieś autorytety?
Nie, no ja nigdy nie sugeruję się zdaniem nikogo – mam swoje własne, ale wkurzają mnie troszkę teksty typu: „jak ktoś ma inne zdanie ode mnie to jest samozwańczym znawcą”. Stąd mój wpis o recenzjach osób, którzy z pojęciem „samozwańczości” nie mają nic wspólnego. Ostrożniej po prostu z szafowaniem osądami – to tylko taka moja propozycja, zrobisz jak zechcesz przecież, niczego Ci nie narzucam;)
Ja tam na tym filmie, żednych psów nie wieszam – piszę tylko o tym co zdążyłam zauważyć zanim film wyłączyłam. Bo, powtarzam raz jeszcze, nie mam zamiaru oglądać filmu, którego realizacja już na wstępie mnie odstrasza. Nie mam na to ani czasu, ani ochoty. Jak się komuś taka realizacja podoba to proszę bardzo niech ogląda, to wolny kraj, nie mnie narzucać mu gusta filmowe. Jedni lubią kino francuskie, inni amerykańskie, a jeszcze inni polskie, taka jest kolej rzeczy, to całkowicie normalne i nie powinno się nikomu zarzucać robienia z siebie znawcy którym nie jest tylko dlatego, że nie podoba mu się np. „Pora mroku”. To, co filmy mogą już tylko znawcy oglądać? Nie można zjechać filmu, który się nie podobał nie będąc znawcą?
ilsa333 napisał
Nie wiem czy są, ale widzę tam duży poziom zadufania w sobie i pewną tendencję do popisywania się 'kopaniem leżącego’.Napisałaś, że czytałaś opinie osób których za znawców uważasz stąd moja uwaga na temat temat 'autorytetów’, nie wspomniałam, że uważasz ludzi z FW za znawców. Chyba się trochę niepotrzebnie uniosłaś, albo odebrałaś to osobiści na zasadzie jakiegoś ataku. Ja jedynie wspomniałam, że film spotkał się z negatywnym odbiorem polskich widzów i z negatywnymi opiniami tych którzy zapragnęli zabrać głos w tej sprawie. Z resztą określenia 'samozwańczy znawca’ do którego się przyczepiłaś nie użyłam w sensie 'banda idiotów co się nie zna’ tylko jako lekko ironiczne określenie wszystkich tych, którzy wypisują tyrady na temat filmów, jak ja, ty i setka innych blogerów czy szczęśliwych posiadaczy kont na portalach filmowych niezależnie od tego jaki stosunek do tego czy innego filmu mają.
Gość: Buffy1977, 80.51.17.* napisał
A widzisz, a ja ten wpis zrozumiałam tak, że każdy, komu się film nie spodobał jest samozwańczym znawcą – dowód na to, że każde zdanie można zrozumieć na milion sposobów.
Co do FW to ja tam zauważyłam taką oto tendencję: masz inne zdanie ode mnie to nie jesteś znawcą. Tak mnie to wkurzało na tym portalu, że aż konto usunęłam, bo nie mogłam zrozumieć, dlaczego trzeba być od razu znawcą, żeby móc ocenić film i dlaczego trzeba mieć akurat takie samo zdanie jakie ma jakiś anonimowy użytkownik FW.
Moim zdaniem paranoja robi się w tym kraju – każdy by chciał żeby wszyscy zgadzali się z jego zdaniem, a tak niestety nie będzie nigdy (nawet arcydzieła kinematografii mają przecież swoich antyfanów). Szkoda tylko, że taka pierdółka jak gust filmowy dzieli ludzi.
ilsa333 napisał
Może w złym kontekście użyłam tego określenia. Po prostu bardzo wkurza mnie taki zbiorowy hejt albo zbiorowe uwielbienie i wynoszenie na ołtarze tych, którzy pierwsi rzucą kamień albo wetkną wianek oliwny na głowę 'demokratycznie’ wybranego arcydzieła. Czasami myślę, że z własnymi opiniami nie ma się co wychylać, bo można dostać po pysku.
Gość: Buffy1977, 80.51.17.* napisał
Ee tam gadasz – zawsze należy wychylać się ze swoimi opiniami, nawet jeśli są inne niż 99% społeczeństwa, bo jak nie będziemy tego robić to wkrótce całą Polskę opanuje ta moda, o której Ty mówisz – lubimy to co lubi większość i odwrotnie, bez własnego zdania, bez jednej z najważniejszych cech homo sapiens: indywidualności. Lej na hejty, pisz szczerze co lubisz, a co nie (byle bez ubliżania ludziom, którzy mają inne zdanie), a jak ktoś Cię shejtuje to połóż na to lagę. Moja filozofia, która owszem nie przysparza mi zbyt wielu przyjaciół, ale co mi tam i tak wszyscy umrzemy;) Więc jak komuś ulży, bo sobie mnie pohejtuje to proszę bardzo, mnie tam nie ubędzie;)
Gość: kayuzo, *.zory.vectranet.pl napisał
Kolejny raz dziękuję za szybką realizację mojej prośby ;). Dobrze napisałaś, iż zawsze krytykuje się to co polskie. Film miał być odpowiedzią m.in. na Hostel i tego typu produkcji i muszę stwierdzić, że o niebo lepiej mi się oglądało go niż większość amerykańskiej sieczki. Owszem jest słaby, momentami do bólu słaby, ale nie oszukujmy się amerykanie też nie tworzą lepiej. Polska „Legenda” wybitna nie jest, jednak w porównaniu np. z Nawiedzonym Domem (1999) wypada świetnie (kolejna prośba o recenzję). Podsumowując na 100 tys. horrorów amerykańskich może z 5 (słownie pięć) to horrory z krwi i kości, reszta jest tandetą. Zatem nasze produkcję, w tym zestawieniu nie wypadają źle. Tylko nikomu nie chce się kręcić bo wszyscy pojadą film dla zasady. Btw: co sądzisz o Wilczycy?
ilsa333 napisał
„Wilczycy”, ani jej kontynuacji nie oglądałam, ale mam ją, że tak powiem na oku, podobnie jak inny stary polski horror „Dom Sary”. Z „Legendy” nie pamiętam nic po za miernym aktorstwem Lisowskiej. Może jeszcze kiedyś po nią sięgnę i coś skrobnę, ale nie teraz.