V/H/S- Viral (2014)
Powstanie kolejnej części chodliwej noweli filmowej nawiązującej swym tytułem do niesławnych często nagrań VHS, był tylko kwestią czasu. Jak pisałam w starszych recenzjach nie jestem wielką fanką tego pomysłu. Pierwsza część zawiodła mnie dość mocno, natomiast druga wydała mi się już nieco lepsza. Co do trzeciej, jest chyba najgorsza z dotąd powstałych.
Cały obraz liczący sobie osiemdziesiąt minut składa się z czterech segmentów. Historia scalającą jest nagranie młodego chłopaka, obsesyjnego filmowca amatora, któremu marzy się wielka sława w sieci, bycie częścią czegoś większego. Pewnego wieczoru w jego mieście rozpocznie się pościg za szaleńcem w furgonetce. Chłopak koniecznie chce nagrać całe zajście i w tym celu wyłania się na ulicę miasta. W momencie, gdy jest skupiony na łapaniu idealnego kadru pędzącego wozu jego dziewczyna zostaje uprowadzona, przez rzeczonego kierowcę furgonetki.
Ten główny segment będzie starał się łączyć wszystkie pozostałe opowieści grozy, których tu uświadczymy. Oceniam go na 4/10
Pierwszą z nich jest historia magicznego płaszcza, tak, magicznego płaszcza, który daje swojemu posiadaczowi czarodziejska moc. Tym szczęśliwcem jest iluzjonista Dante, który za sprawą tegoż magicznego rekwizytu robi zawrotną karierę.
Niestety płaszcz nie daje nic za darmo, właściciel musi składać mu ofiary z ludzi. Historia raczej słaba, już z samego pomysłu, dziecinnego i naiwnego, nacechowanego wtórnością i skupiająca się na wrażeniach wizualnych, czyli po prostu efekciarstwie.Oceniam go na 4/10
Kolejny filmowy segment to dzieło Hiszpana. W zasadzie jedyny z filmików który się wyróżnia. Rzecz jest o mężczyźnie, który próbuje skontaktować się ze światem równoległym. Konstruuje drzwi między światami i spotyka alternatywnego siebie. Bohaterzy zamieniają się miejscami na krótkie piętnaście minut, ale to wystarczy, by nasz protagonista dowiedział się zbyt wiele o mieszkańca świata równoległego.
Ten segment oglądałam bez tłumaczenia, w języku oryginalnym, tj. hiszpańskim, więc mam nadzieję, że dobrze zrozumiałam fabułę. Jestem skłonna dać mu 6/10
Trzecia z historii jest totalnie, tragicznie wręcz, niedorzeczna… Grupa skejterów z Kalifornii udaje się do Tijuany by tam nakręcić filmik ze swoimi popisami. Spotykają tam… coś. Kilku 'cośów’, którzy wyglądają jak lekko przegnili szamani voodoo.
Owi dziwni 'cośiowie’ atakują protagonistów i w zasadzie na tym koniec. Oczywiście do pojawienia się tych antybohaterów doprowadza seria niefortunnych zdarzeń będących udziałem skejterów.Oceniam na 2/10
W między czasie pojawiają się jeszcze dwa króciutkie filmiki, ale nie bardzo wiem, czy uznać je jako osobne segmenty, czy jako część głównej historii dotyczącej naszego chłopaczka, któremu uprowadzono dziewczynę.
Jeden dotyczy masakry na grilku, drugi to historia dziewczyny, której seks nagranie trafiło do sieci za sprawą ex chłopaka i faceta, który zajmuje się wrzucaniem do sieci takich amatorskich nagrań o seksualnym charakterze.
Wszystko w „VHS Viral” w zasadzie kręci się wokół internetowej sławy, jaką może dać zaistnienie na Youtube. Nasz główny bohater marzy o nagraniu czegoś co przyciągnie widzów, pościg policyjny? Czemu by nie.
Bohater segmentu o płaszczu Dante, również głodny jest sławy, nagrywa wszystkie swoje popisy włącznie z tymi, gdzie dokonuje zbrodni.
Nie wiem jakie zamiary miał koleś od 'alternatywnej rzeczywistości’, ale również i on kręcił swoją wycieczkę do innego świata.
Co do chłopców skejterów to ich zamiar popisania się na filmiku wrzuconym do sieci jest czytelny od samego początku.
Finał z udziałem naszego 'przewodnika’ po segmentach ostatecznie potwierdza, że wszystkim chodziło o to samo. O nakręcenie filmu, na punkcie którego oszaleją widzowie Youtube’a.
Czy w związku z tym, widzowie horrorów oszaleją na punkcie nowej części „V/H/S”? Nie sądzę, nie przypuszczam, by przy tak miernym poziomie poszczególnych nowel i pomimo ambicjonalnej próby sklecenia przesłania, mówiącego o negatywnych skutkach internetowej sławy możliwe było wzbudzenie większego zainteresowania. Niestety nic z tego nie będzie.
Moja ocena: (Jako całość) 4/10
Gość: Danny, *.free.aero2.net.pl napisał
Wczoraj widziałem film „Wer” niby to paradokument, których nie do końca lubisz, ale też nie jest t odo końca paradokument. Można by rzec, że film z elementami paradokumentu. Polecam i czekam na recenzję 🙂
Gość: Danny, *.free.aero2.net.pl napisał
A tak btw Cuda i dziwy 3l i tak obejrzę, dla zasady 🙂 Widziałem dwa poprzednie. Zresztą podoba mi się charakteryzacja tego undead’a na ostatnim zdjęciu… może i spodoba mi się i całość 🙂
michal-janik napisał
Chyba się starzeje…. coraz trudniej mi się ogląda filmy z dreszczykiem.
ilsa333 napisał
Danny, oglądałam ten film jakiś czas temu. Pomysł całkiem niezły, ale niestety wykonanie bardzo trąciło amatorką. To nie jest czasem produkcja dla TV?
Gość: circus, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Ilsa, jaki horror polecasz na Halloween – jakiś mało popularny, ale dobry z nowszych produkcji? 🙂