The Flock/ Drapieżnik (2007)
Erroll Babbage to kurator do spraw przestępców seksualnych. Facet pracuje w głębokim bagnie próbując utrzymać na wodzy najgorsze chwasty społeczeństwa. Jest owładnięty obsesją, która mogła mieć początek wiele lat temu kiedy nie zdołał uchronić młodej dziewczyny przed jednym ze swoich podopiecznych. Teraz nie cofa się już przed niczym. Ma gdzieś zasady wywiadu kuratorskiego, wali w mordę delikwenta jeśli tylko wyczuje, że ten ma coś za uszami.
Erroll to postać smutna tragiczna i jednocześnie groteskowa, bo widzimy, że chcąc sprawować piecze nad dewiantami musi uciekać się do dewiacyjnych zabiegów. „Jeśli długo wpatrujesz się w otchłań i ona spogląda na ciebie„– ten cytat z Nitzschego pojawia się na wstępie filmu, razem z informacją o tym, że na tysiąc przestępców seksualnych w USA- przypada tylko jeden kurator.
Twórcy filmu starali się aby zachować równowagę między w miarę rzetelnym ukazaniem ważnego problemu a zszokowaniem widza.
Z jednej strony mamy zestresowanego kuratora i jego nową następczynie, którą musi wdrożyć w pracę w ciągu osiemnastu dni. Obraz nieciekawych mątw z którymi muszą się stykać i przed którymi manipulacjami muszą się bronić by zachować trzeźwy osąd. Obserwujemy nie zawsze moralne w świetle prawa wybory i nie nie zawsze skuteczne dążenia.
Z drugiej to wszytko mamy zaprezentowane za pomocą szybkich, mocnych ujęć, wystrzały są głośne, a piski ofiar nie ustają. Widzimy Errola pochylonego nad gazetą, z której stara się wynotować informacje o przestępstwach, których mogli dopuścić się jego podopieczni. Słyszymy jego myśli, słyszymy jak odtwarza i łączy fakty, podszepty z jego głowy stają się coraz głośniejsze i bardziej jazgoczące. Widzimy efektownie nabite setkami czerwonych szpilek mapy USA, każda szpilka to wyjątkowo groźny zbok. Mamy przed oczami niejasny obraz uprowadzenia młodziutkiej Harriet, widzimy stary barak, w którym jest przetrzymywana.
Forma i treść trzyma poziom co nie znaczy, że można oszaleć z zachwytu. Jest sporo słabych elementów. Przede wszystkim wtórność.
Film ,mam wrażenie, jest niemal żywcem zerżnięty z „Obietnicy„ z Jackiem Nicholsonem, która opowiada o policjancie, któremu odbija ponieważ nie może odnaleźć seryjnego zabójcy. Sporo scen może skojarzyć się z również rewelacyjnym „Siedem”, chociażby finał na pustyni – istna kalka. Czy też obraz relacji między Errolrm a Allison, podobny układ jak między Williamem i Davidem.
Aktorstwo nie jest najgorsze, Clarie Danes dobrze wpasowała się do roli słodko głupiutkiej dziewczyny, która chętnie spuściła by ze smyczy wszystkich dewiantów jeśli tylko powiedzą jej, że sami również są ofiarami. Natomiast Richard Gere … nie ukrywam – nie przepadam za nim. Nieodmiennie kojarzy mi się z rolami podstarzałych amantów w komediach romantycznych, co też gryzło mi się z obrazem twardego urzędnika napierdalającego podopiecznych:)
Kolejnym minusem jest zbyt szybkie rozstrzygnięcie kwestii kto jest porywaczem Hariet, co z kolei spowodowało, ze pod koniec mamy trochę dłużyzn ” zapchaj dziur” w fabule.
Reżyserem obrazu jest twórca „Piekielnej gry”, scenarzyści nie mają żadnych hiciorów w filmografii, no może po za „Anakondą”- to dość znany obraz, nie ważne czy uznany.
Film nie jest zły, ale daleko mu do „Siedem” i „Obietnicy”, które chciał naśladować.
Moja ocena:
Straszność: 6
Fabuła:7
Klimat:7
Zabawa:7
Zaskoczenie:6
Zdjęcia:8
Aktorstwo:6
Oryginalność:4
To coś:5
Dialogi:7
63/100
Gość: funny bear, *.icpnet.pl napisał
8/10