Grace (2009)
W wyniku wypadku samochodowego w łonie ciężarnej Madeline umiera dziecko. Kobieta decyduje się jednak poczekać do wyznaczonego terminu zamiast sztucznie wywoływać poród.
Generalnie nieszczęsna przyszła mama ma głęboką odrazę do wszystkiego co nienaturalne. Bardziej wierzy „szamańskiej” położnej niż doktorowi medycyny. W sytuacji takiej jak ta, nawet „szamanka” nie jest w stanie pomóc Madeline. Dziecko umarło i to koniec.
Horrory mogą przerażać na wiele sposobów. Twórcy „Grace” z pośród wszystkich dostępnych środków wybrali tragizm.
„Grace” to minimalistyczna opowieść przerażająca nagromadzeniem dramatyzmu. Nie ma tu duchów, ani mordercy Jest matka, która za wszelką cenę pragnie by jej dziecko żyło…
Pamiętacie może taką makabryczną produkcję z 1974, „It’s alive/ A jednak żyje”? Tu zamysł jest dość podobny.
Malutka Grace przychodzi na świat żywa. Nikt nie jest w stanie wyjaśnić jak to możliwe skoro zmarła w łonie matki w czasie wypadku. „Nie trzeba wyjaśniać cudu” jak stwierdza świeżo upieczona mama. Każdy cud ma swojego sprawce, w przypadku Grace chyba sam diabeł pomógł jej przyjść na świat.
Cudowne dziecko bardzo różni się od innych noworodków. Mimo iż śliczna wydziela okropny smród, na tyle intensywny, że muchy się do niej zlatują.
W tym momencie wpadłam na pomysł – może Madeline oszalała, może zabrała do domu trupa, który rozkłada się teraz w dziecięcym łóżeczku? A jego płacz i wszytko inne jest wytworem jej chorej główki?
Madeline z czułością i oddaniem opiekuje się swoją córką, nawet gdy okazuje się, że dziewczynka potrzebuje specyficznego pokarmu nie cofnie się przed największym poświeceniem…
Ten film w pewien sposób pokonuje kolejną granice tego, co dopuszczalne w świecie horroru. Reżyserzy filmów grozy sięgali już po wszystko: tortury, mordy, gwałty… Tym razem z instynktu macierzyńskiego zrobili narzędzie zła, a z kobiety będącej pod jego wpływem ofiarę.
Wszytko to obleczone w ramy wampiryzmu. Ciekawym elementem filmu jest też postać teściowej Madeline, która do tej pory „nie wyleczyła” się z potrzeby bycia matką, największym szczęściem dla niej jest karmienie piersią… Doprawdy, co ten instynkt macierzyński robi z kobiety…
Seans z „Grace” do najprzyjemniejszych nie należał:) Budził niesmak, jakiś dziwny psychiczny dyskomfort, ale też wielce intrygował.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:8
Klimat:7
Aktorstwo:8
Dialogi:7
Zdjęcia:7
Zabawa:6
Oryginalność:8
„To coś”: 7
Zaskoczenie:6
68/100
Dodaj komentarz