Samotnia – Charles Dickens, Tom I i II
Jestem 'czytelnikiem starej daty’ i lubię stare książki. Moja przygoda z Charlesem Dickensem zaczęła się od „Wielkich nadziei”, które owszem maja wielu fanów, ale nie są tak popularne jak „David Copperfield”, czy „Oliver Twist”, nie są też tak doceniane w literackim świecie jak … „Samotnia”.
To właśnie „Samotnia” uważana jest za najwybitniejszą i najbardziej dojrzałą powieść autora. Wśród jej zagorzałych fanów znajduje się Stephen King i mój literacki bóg Vladimir Nabokov.
Jakże mogłabym jej nie przeczytać? Ano, do tej pory to zadanie było nieco utrudnione. Od dawna nie pojawiło się, żadne wznowienie powieści. Po tym jak zapłaciłam ponad dwie stówy za „Księgę Diny” na internetowej aukcji po to by po pół roku doczekać się wznowienia i możliwości zakupu książki za niespełna pięć dyszek ostudziłam swoje zapędy i postanowiłam poczekać na nowe wydanie „Samotni”. Doczekałam się. W klasycznej oprawie książkę wznowił Zysk i s-ka wychodząc na przeciw moim oczekiwaniom.
Przyznam, że fabuła książki była mi już pokątnie znana dzięki rozlicznym ekranizacjom. Po lekturze ponad 14000 stron stwierdzam z całym przekonaniem, że żadna z nich nie oddała ducha powieści.
Miłośnicy wiktoriańskiej Anglii dzięki lekturze powieści mogą poznać ją w pełnej klasie z całym pięknem i okrucieństwem.
Dickens pisze o swoich czasach, wykorzystując tu chyba całą swoją widzę o otaczającej go rzeczywistości. Ciężko mi tu powiedzieć o wątku głównym, bo liczba stronic pozwala na uczynienie każdego z nich głównym, postawię jednak na motyw procesu, anielskiej biurokracji i absurdu sądownictwa.
Dickens w swoim cv pośród całego szeregu przeróżnych fachów miał epizod w charakterze urzędnika sądowego. Podejrzewam, że mogło to dać podwaliny pod historię Richarda Carstonea i wlekącego się latami procesu rodziny Jarndyce.
Autor nie oszczędza książkowych antybohaterów, piętnując każdego kto na to zasłużył. Nie ma też litości dla bohaterów pozytywnych, stawiając ich w sytuacjach beznadziejnych, zastawiając coraz to nowsze pułapki losu. Poznamy tu zarówno bogatych arystokratów, jak i nędzarzy, robotników i inteligencje. Każdy ma tu swoją rolę do odegrania. Każdy zasługuje na uwagę pisarza i dostaje możliwość zaprezentowania się przed czytelnikiem. Co z pewnością zszokowało w Dickensowskich czasach, oddał on głos kobiecie, czyniąc z Ester, bohaterki „Samotni” jednego z jej narratorów.
Dickens zawsze miał zacięcie do wątków, które współcześnie określamy kryminalnymi. Wprowadzał w swoje historie nie tylko rodowe tajemnice, ale i zbrodnie, które bystry czytelnik ma szansę rozwikłać. Nie inaczej jest w przypadku „Samotni”.
Wszytko to czyni tekst „Samotni” niebywale intrygującym. Jeśli dodamy do tego niepowtarzalny klimat jej czasów, mamy dzieło, rzec można idealne. Dla mnie przynajmniej.
„Samotnia” pozostawiła mnie w przygnębieniu, które ciężko opisać słowami, trzeba tego po prostu doświadczyć.
Moja ocena:10/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Zysk i s-ka
Dodaj komentarz