Ted Bundy. Bestia obok mnie – Ann Rule
Czy jadąc metrem z setką innych pasażerów, bawiąc się w dusznym klubie, czy siedząc w kościelnej ławce jesteś w stanie wskazać kto z otaczających Cię ludzi jest tym dobrym, a kto tym złym? Czy siedzący obok Ciebie pasażer jest zdolny do zbrodni? Czy jego ręce zacisnęły się kiedyś na czyjejś szyi?
Anne Rule, dziennikarka true crime zawodowo zajmująca się tematyką zbrodni i zbrodniarzy uważała, że wie. Ma talent, intuicje, doświadczenie. Tymczasem, gdy Bestia zasiadła obok niej w Klinice Kryzysowej w Seattle pozostała nierozpoznana. Gdy gruchnęła wiadomość o tożsamości jednego z najbardziej poszukiwanych seryjnych morderców Ameryki Ann pozostała jedną z osób, które nie chciały dać wiary w winę Teda Bundyego.
Gdyby powieść biograficzno-autobiograficzna Ann Rule była literacką fikcją przypuszczam, że rzesza czytelników uznała by ją za naciąganą i przegiętą. Takie zbiegi okoliczności się nie zdarzają. Bo wyobraźcie sobie, że otrzymujecie zlecenie dziennikarskie dotyczące serii morderstw na młodych kobietach. Angażujecie się w śledztwo i wtem okazuje się, że sprawcą jest Wasz serdeczny przyjaciel. Mało prawdopodobne, a jednak zdarzyło się. Zdarzyło się Ann Rule.
Autorska jest równorzędną względem Bundy’ego bohaterką książki. To jej odczucia, refleksje i przeżycia najsilniej rezonują. Są w książce momenty, w których widać jej zaślepienie, w którym sama się do niego przyznaje mówiąc, że Ted nią manipulował, a mimo to w dalszych akapitach, świadoma manipulacji Ann wciąż się owej manipulacji poddaje. Nie wiem, czy tylko ja to zauważyłam, że fragmenty poświęcone ofiarom przestawiają dużo większy dystans emocjonalny niż te poświęcone Ted’owi. Te pierwsze więcej mają z suchej dziennikarskiej narracji, natomiast, gdy na arenę wkracza postać Teda, Ann mięknie i chcąc nie chcąc wyraża się o nim z pewną niezgrabnie maskowaną czułością. To z pewnością nie przysporzyło jej fanów, w mojej jednak ocenie przydaje to wartości tej opowieści. Dlaczego? To już nie jest tylko reportaż, to nie jest tylko historia kryminalna, to nie jest tylko studium psychopatii. Narracja jaką tworzy Ann jest dowdem na to jaki wpływ na osoby bliskie mają psychopaci. Dzięki temu Ann jest tu nie mniej ciekawym przypadkiem niż Ted.
Książkę oczywiście polecam. Zarówno osobom, które już wielokrotnie miały do czynienia z publikacjami dotyczącymi Budny’ego jak i tym, które wiedzą tyle, że ktoś taki był. Powiem więcej, jest to jedna z najlepszych książek non fiction o seryjnych mordercach jaką miałam okazję przeczytać. Nie muszę chyba dodawać, że Berry Dee może Ann cmoknąć w piętę;)
Moja ocena: 8/10
Dziękuję wydawnictwu SQN
Dodaj komentarz