Ostatni – Hanna Jameson
U progu zimy do położonego w Szwajcarii hotelu zjeżdżają goście. Wśród nich jest amerykański historyk John Keller. Nikt z nich nie zdaje sobie sprawy, że w tej chwili znany im świat znika. Wojna nuklearna zabija miliardy ludzi, a grupa hotelowych gości i obsługi być może są ostatnimi ocalałymi.
Zebrani budują swój mały odizolowany świat od podstaw jednocześnie dbając o przeszłość skrzętnie spisywaną w kronikach historyka. Wtedy w zbiorniku wodnym na dachu budynku odkrywają zwłoki dziewczynki.
Przyznaje się bez bicia, że do lektury „Ostatniego” przyciągnęły mnie rozliczne zapewnienia o klimacie książki mającym być zbliżonym do „Lśnienia”. Nie czytałam poprzednich powieści autorki, ale też nie ma co się temu dziwić, bo dopiero za sprawą „Ostatniego” o Hannie Jameson usłyszał cały literacki świat.
Zupełnie nie pociągała mnie natomiast kwestia motywu przewodniego, nie inaczej jak kolejnej wizji post apokaliptycznego świata. Już od czasów zimnej wojny jest to motyw spopularyzowany na tyle, że ciężko jest w tym temacie o jakieś novum. Sama żywię gorącą nadzieję, że jeśli do owej apokalipsy dojdzie znajdę się w grupie szczęśliwców, którym nie przypadnie w udziale oglądanie świata już po niej;) Po lekturze książki „Ostatni” tylko się w tych życzeniach utwierdzam.
Hanna Jensen w swojej powieści zadbała o to by porządnie nastraszyć każdego oponenta teorii spiskowych. Może nie znajdziecie tu wielu elementów horroru sci-fi jako takiego, jednak nie powiem by nie było strasznie. Brak słońca, szarość, zmiana klimatu i wreszcie bardzo ludzkie, typowe dla naszego gatunku problemy. Tak, być może nie mamy tu nic nowego, a mimo to autorce nie może odmówić entuzjazmu neofity.
Główną siłą napędową tej historii są emocje jakie wzbudza w czytelniku. U mnie dominowała złość, ale przygnębienie solidnie walczyło o palmę pierwszeństwa. Nie mogło też obyć się bez potknięcia o psychologie, a gdzie psychologia tam zwykle znamiona obłędu. Nasz bohater- narrator mocno fiksuje się wokół tematu śmierci dziewczynki. W pewnym momentach miałam wręcz wrażenie, że dąży on do udowodnienia, że za całe zło jakie spadło na świat odpowiada ta sama osoba, która bez skrupułów zabiła dziecko. Tak, to my wszyscy ją zabiliśmy. Mamy więc pełen rozstrzał dociekań od kwestii politycznych do filozoficznych – jest ciekawie. Z uwagi na brak jednego konkretnego gatunku, do którego zdecydowanie można by przypisać powieść ma ona szansę znaleźć szerokie grono zadowolonych czytelników.
Moja ocena: 7/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca
Dodaj komentarz