Road train (2010)
W otoczeniu pięknych australijskich pejzaży biwakuje grupa znajomych. Ich relacje są dość pokomplikowane, co wcale nie przeszkadza całokształtowi fabuły. Craig i Nina bzykają się radośnie podczas, gdy zakochana w Craigu Liz wyładowuje frustracje na swoim chłopaku Marcusie.
I tak by sobie pewnie dalej pluli jadem, gdyby nie pech, który sprawił iż na praktycznie opustoszałej drodze spotkali tytułowy road train (road train to taka mega wielka ciężarówka, dlatego jest zwana drogowym pociągiem).
Dochodzi – powiedzmy – do kolizji i młodzi zostają bez pojazdu na odludziu. Kidy już myślą, że umrą z pragnienia i zgryzoty zauważają, że ich „oprawca” stoi sobie nieopodal. Nie wiele myśląc pakują dupy do ciężarówki i odjeżdżają ku zachodowi słońca. W towarzyszące temu szczegóły nie będę się wdawać, bo co za dużo to nie zdrowo… Finalnie okazuje się, że ciężarówka jest dość… specyficzna, delikatnie mówiąc, ma swoje specyficzne potrzeby, a jej urok oczarowuje podróżujących na tyle, że zaczyna im odbijać.
Wszystko fajnie się rozwija jednak w pewnym momencie zaczyna się robić męcząco… Autorzy chyba nie znali umiaru i nie wiedzieli kiedy skończyć, przez co trochę zmordowali widza.
Niewątpliwym plusem filmu, po za ciekawą choć w pewnym momencie uciążliwą fabułą i pięknymi widokami jest aktorstwo i muzyka. W roli Niny można zobaczyć aktorkę z „Beautiful kate”- świetny film, polecam. Reszta też zagrała w sposób przyswajalny.
Wszystko okraszone dobą muzyką, niezłymi efektami gore i pięknymi australijskimi plenerami.
Sam pomysł z morderczą ciężarówką jest bardzo ciekawy, choć niezbyt oryginalny jeśli przyjrzeć się innym filmowych czarnym charakterom motoryzacji. Muszę jednak przyznać, że mimo pewnych fabularnych dłużyzn ten film przekonał mnie do siebie.
Moja ocena:
Straszność: 4
Fabuła:7
Klimat:7
Aktorstwo: 7
Zdjęcia:8
Zabawa:6
Dialogi:6
„To coś”:7
Zaskoczenie:5
Oryginalność:6
63/100
Gość: funny bear, *.icpnet.pl napisał
5/10