Śpiew kukułki – Frances Hardinge
Anglia, początek XX wieku. Jedenastoletnia Triss prawie tonie w jeziorze w trakcie rodzinnych wakacji. Trauma, gorączka, amnezja, ale coś jeszcze dzieje się z Triss. Jest teraz jakby połową siebie, marną kopią. Jej młodsza siostra zdaje się wiedzieć co się stało, nawet przypadkowy krawiec wie więcej od niej. Zagubionej dziewczynce przyjdzie odkryć straszną prawdę o sobie samej.
Po lekturze „Drzewa kłamstw” wiedziałam, że na pewno sięgnę po następną powieść Frances Hardinge jeśli tylko nadarzy mi się okazja.
„Śpiew kukułki” okazał się książką bliską tematycznie „Drzewu kłamstw”. Podobnie jej bohaterka jest dziecko, czy też nastolatka, której przyjdzie zmierzyć się z rodzinnymi tajemnicami. Podobnie mamy tu do czynienia ze stopniowym odkrywaniem kolejnych elementów wcale nie prostej układanki.
Książka jest mocno osadzona w temacie fantastyki, ale bardziej tej ludowej. Oczywiście to punkt dla niej bo w zasadzie taką lubię najbardziej. Obstawiałabym wierzenia celtyckie, ale nie jestem zbyt biegła w temacie.
Istotne są tez wątki obyczajowe, wcale nie banalne. Mam tu na myśli chociażby obraz rodzinnej relacji. Sposób w jaki postrzegana i traktowana przez rodziców, szczególnie matkę, jest Triss. Bardzo żywy obraz siostrzanej rywalizacji. Mit nieżyjącego brata i tak wiele innych spraw.
Bardzo dobrze w mojej ocenie oddane są też realia historyczne, pomagają zbudować klimat całej opowieści. Wszytko jest na swoim miejscu.
Wszytko zaczyna się od przedziwnego wypadku, o którym w sumie niewiele wiemy. Nie więcej niż sama jego uczestniczka, która jawi się nam niczym Alicja, powtarzająca, że jest coraz dziwniej i dziwniej.
Mimo, że „Śpiew kukułki” kategoryzowany jest jako powieść dla młodzieży, nie powiedziałabym, by nie mogła trafić też do innej grupy docelowej.
Moja ocena: 8/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca
jardian napisał
Witam, Czarna Owca ma dobra rękę do dobrych tytułów. Ja już czytam tylko e booki, bo nie mieszczę się z papierowymi wydaniami w pokoju. Pozdrawiam wieczornie !