Clownhouse/ Dom klownów (1989)
Casey, ma 11 lat i sporo dziecięcych lęków. największym z nich są klowni. Chłopiec panicznie się ich boi, co staje się obiektem szyderstw ze strony najstarszego brata. Casey chcąc udowodni sobie i innym, że już nie reaguje w ten sposób na klowny, postanawia wybrać się z braćmi do cyrku. Pechowo składa się, że w tym samym czasie z pobliskiego psychiatryka dało nogę kilku czubków. Wyjątkowo niebezpieczni szaleńcy mordują biorące udział w przedstawieniu klowny, przebierają się w ich stroje i ruszają w miasto zrobić rzeź.
„Dom klownów” to dumny reprezentant starych horrorów klasy B. Jest też reżyserskich debiutem Victora Salwy („Smakosz”).
Mimo iż między nakręceniem jednej i drugiej produkcji minęło wile czasu reżyser posługuje się w nich podobnymi chwytami, operuje podobna estetyką. Podobnie jak w „Smakoszu” w „Domu klownów” bohaterami jest rodzeństwo. Tam brat i siostra, tu trzech braci. Obydwie historie opierają się na lękach swoich bohaterów. Pamiętacie chyba ze „Smakosza”, że Trih i jej brat tak długo nawijali w drodze o mordercach z bocznych dróg aż w końcu jednego napotkali. Casey jest sporo młodszym bohaterem przez co obraz jego lęków wydaj się być bardziej naiwny- Mordercze klowny? Co za pomysł!- Jednak podobnie jak stało się w przypadku rodzeństwa ze „Smakosza” i tu lęki bohatera okazują się jak najbardziej uzasadnione, bo oto pod jego domem po zmroku zjawia się grupa klownów, która za cel obrała sobie rodzeństwo Collins’ów.
W „Domu klownów” również mamy porządnie przedstawiony obraz relacji pomiędzy braćmi. Ich kłótnie i swary stanowią sporą część filmu- Podobnie było w „Smakoszu”.
„Dom klownów” ma raczej marne szanse na śmiertelne przerażenie pełnoletniego widza, ale jeśli obejrzy go jedenastolatek- to czemu by nie? Horrorek ogląda się przyjemnie. Cały czas akcja utrzymuje równe tępo nie umiera gdzieś po drodze tylko cały czas się rozwija. Klimat takich starych produkcji zawsze mnie ujmuje więc i tu nie jest inaczej. Co się tyczy aktorstwa to małolaty spisały się całkiem nieźle. Żaden z nich nie miał wcześniejszych doświadczeń aktorskich więc nie ma co oczekiwać jakiś brawurowych kreacji. Lubię filmy bazujące na dziecięcych lękach, jak np. „Lalki”, klimat cyrków i wesołych miasteczek jak np. w slasher’ze „Lunapark”, więc produkcja jak najbardziej na plus.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:7
Klimat:9
Zabawa:8
Aktorstwo:6
Zdjęcia:6
Dialogi:6
Oryginalność:5
Zaskoczenie:4
To coś:7
61/100
O i kolejny film, który zobaczę. Przestudiowałem cały Twój blog i znalazłem kilka naprawdę wartych uwagi filmów. Dzięki!
Poza tym super „recenzje”. Znaczy luźno i bardzo swobodnie napisane przez co dobrze się to czyta. Niektóre teksty naprawdę mnie rozbawiły 😀 Ale dużo zjadanie literek czy błędów.
Dodałem bloga do swoich linków, może przez to będzie ze 3 odwiedziny więcej 😉
Pozdrawiam
Tak, wiem, rzucam błędami jak szalona, nie Ty pierwszy mi o tym mówisz:) Pisać recenzji z prawdziwego zdarzenia nie umiem, dlatego często gęsto sobie dowcipkuje przy tym.
Dzięki za dodanie linka, zauważyłam, doceniłam i odwzajemniłam:) Te 3 wejścia więcej to i tak super dużo, platforma” blox.pl” pod względem popularności nie wiedzie prymu:) a „bloggerem” trochę gardzę za te ich kółeczka adoracji, więc mimo planów żeby się tam przenieść nie mogę się zorganizować:)
Pozdrawiam i zapraszam ponownie:)