The Pack (2015)
Czteroosobowa rodzina mieszka na farmie w Australii. Hodują zwierzęta, prowadzą też klinikę weterynaryjną i hotel dla zwierząt. Niestety ich sytuacja finansowa grozi bankructwem. Sprawy nie poprawia fakt, że ich zwierzęta padają ofiarą jakiś drapieżników grasujących w okolicy. Rodzina Willsonów nie spodziewa się jednak, że oni także zostaną zaatakowani.
„The Pack” to australijski survival horror. Jego rodowód wprowadził mnie w błędne przekonanie co do jakości widowiska. Australijczycy potrafią robić brutalne obrazy, co więcej, są to zazwyczaj dobre produkcje. W przypadku „The Pack” trzeba było wziąć poprawkę na liche doświadczenie twórców. Być może to ono przesądziło o jakości filmu.
Największym mankamentem „The Pack” jest fabuła, a raczej sposób w jaki jest prowadzona. Sam pomysł: rodzina zaatakowana przez sforę dzikich psów jest może nie oryginalny, ale względnie do przyjęcia. Niestety cała akcja jest napędzana tak naprawdę sztucznie.
Bo wyobraźcie sobie, że siedzicie w domu gdy coś zaczyna dobijać się do drzwi i okien. Co robicie? Dzwonicie na policje. Zgłaszacie zdarzenie, lecz w panice niechcący uszkadzacie telefon. No zdarza się. Co teraz? Oceniacie, że zagrożenie na zewnątrz to nie włamywacze, a zwierzęta. Wielkie czarne psiska, które próbują dostać się do środka.
Abstrahując od niewielkiego prawdopodobieństwa takiej sytuacji, logicznym posunięciem byłoby zabarykadować się w środku i czekać na pomoc. Niestety matka rodziny ogranicza barykadę do zasłonięcia zasłonek… Niby później coś kombinują z meblami, ale te zasłonki mnie powaliły. Co dalej moi drodzy? Uciekamy! Tak wyjdźmy na zewnątrz, bo tam będziemy bezpieczniejsi. Serio? Serio. Tym filmem rządzi jakaś powalona logika, której nie można uzasadnić ani paniką ani w żaden inny sposób. Jedynym uzasadnieniem tego pomysłu, jest brak lepszego pomysłu. A to jest już nie do przyjęcia.
Wszelkie walory techniczne filmu nie odbiegają od niskiego poziomu jaki prezentuje scenariusz. Weźmy choćby wygląd zwierząt. Dzikie psy wyglądają jakby dopiero wyszły z wystawy zwierząt, lśniące czarne futerka, zadbane, wyczesane, na uzębieniu ni kropli krwi.
Pocieszające jest to, że aktorzy jakoś się w tym odnajdują i grają całkiem dobrze, biorąc pod uwagę powierzone role. To jednak niewiele biorąc pod uwagę ogrom irytacji jaką budzi film. Generalnie sądzę, że nie ma co sobie nim zawracać głowy.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:4
Klimat:5
Napięcie: 3
zabawa:3
Zaskoczenie:3
Walory techniczne:4
Aktorstwo:6
Oryginalność: 3
To coś:3
36/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz