Geom-eun sa-je-deul aka The Priests (2015)
Egzorcysta ksiądz Kim stara się pomóc młodej dziewczynie, którą wedle jego opinii opętał demon. Yeong-sin znajduje się w śpiączce po próbie samobójczej, a ojciec Kim próbuje znaleźć nowego pomocnika by kontynuować rytuał.
Tak trafia do niego młody Diakon Choi.
Nigdy nie widziałam koreańskiego horroru z motywem opętania to też przyjęłam tę nowość z radością i entuzjazmem jaki zawsze budzą we mnie koreańskie filmy. Koreańczycy udowodnili już, że potrafią robić świetne ghost story i thrillery o mordercach. Teraz Jae-hyeon Jang, scenarzysta i reżyser w jednej osobie pokazał, że potrafią też robić filmy o egzorcyzmach. „The Peiestes” nawet przebił moje oczekiwania i sądzę, że mamy tu do czynienia z najlepszym opętańczym horrorem od wielu lat.
Początek filmu trochę mnie zgasił, bo fabuła rozkręca się wolno. Mamy tu sporo skośnego humoru, takiego jaki występował też w „Zagadce zbrodni” co jest niewątpliwym plusem, jednak niecierpliwcy mogą kręcić nosem.
Ja tą azjatycką powolność przyjmuje, bo do niej przywykłam. Wiem, że jest na co czekać. Fabuła filmu nie bardzo przypomina typowe filmy z motywem opętania. Skupiamy się tu bardziej na postaciach tytułowych księży niż ofierze demona.
Ojciec Kim to postać niezwykle barwna i wymykająca się schematowi. Podobnie do gustu przypadła mi sylwetka młodego Diacona.
Dramatyczna sytuacja jaka został przedstawiona w filmie prezentowana jest bez zbędnej ckliwości co dodaje jej autentyczności. Sam kościół także sportretowano bez taryfy ulgowej.
Fakt, że połączono tu katolicki obrządek z wierzeniami z dalekiej Azji sprawia, że mamy tu sporo niestandardowych elementów, zamiast kolejnej powtórki z rozrywki.
Oczywiście nastąpi tu klasyczny już dialog z demonem – nowym demonem, żadnego Legiona tu nie ma – i wypada on wyśmienicie. Wszystkie sceny stricte horrorowe bardzo przypadły mi do gustu i sądzę, że Amerykanie mogli by wiele się z tego nauczyć.
Napięcie w tej historii rośnie w miarę jej rozwoju i tak naprawdę utrzymuje się do ostatniej klatki. Jak wspomniałam mamy tu elementy humorystyczne, bez Hollywoodzkiego nadęcia i nadmiaru patosu. To sprawia, że film ogląda się dobrze. Horror z motywem religijnym nie musi kojarzyć się z rekolekcjami w kościele – choć niestety tak najczęściej bywa.
Podsumowując, bardzo dobry, niebanalny obraz!
Moja ocena:
Straszność: 3
Fabuła:9
Klimat:8
Napięcie:8
Zaskoczenie:6
Zabawa:9
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:8
To coś:9
76/100
W skali brutalności: 2/10
Dodaj komentarz