Para Elisa/ Dla Elizy (2013)
Ana kończy studia na Madryckim uniwersytecie. W ramach świętowania zakończenia edukacji planuje wraz z grupą studentów wybrać się na kilka dni na Maderę. Problem stanowi kasa. Ana zmuszona jest szybko zgromadzić pieniądze, w związku z czym odpowiada na ogłoszenie o pracę opiekunki do dziecka. Stawia się na umówione spotkanie z emerytowaną pianistką by tam dowiedzieć się na czym dokładnie będzie polegać jej praca.
Jako że babysitterka to zawód wysokiego ryzyka jak już mieli okazje przekonać się widzowie rozlicznych slasherów i Anę czeka bliskie spotkanie ze śmiercią.
„Dla Elizy” kusi swoim hiszpańskim rodowodem. Mimo iż napływ filmów z tego rejonu sprawił, że poza niewątpliwie wartościowymi i oryginalnymi tytułami dopływają do nas produkcje słabsze, to perspektywa obejrzenia strasznego hiszpańskiego filmu nadal napawa mnie entuzjazmem.
Do debiutanckiego filmu kolejnego Hiszpana podeszłam więc entuzjastycznie. Entuzjazm mój przygasł już w pierwszych minutach filmu. Mamy tu ewidentnie slasherowy wstęp- studentka szukająca pracy, niezbyt rozsądna i rozkapryszona idzie na rozmowę o pracę. Tu w głowie pojawia się milion skojarzeń, bo wiadomo, że opiekunki do dzieci to wdzięczne ofiary wszelkich świrów. Na myśl przyszło mi „Babysitter wanted„, czy „Dom diabła„. Skojarzenia jak najbardziej trafne, bo gdy tylko nasza bohaterka przekroczy próg domu niejakiej Diamantiny wiemy już, że będzie miała kłopoty.
Podstarzała pianistka przyjmuje ją raczej oschle i zdradza objawy choroby nerwowej. Ale to dopiero spotkanie z rzekomym dzieckiem przyprawi o dreszcz niepokoju, a przynajmniej takie jest założenie. Jak widzicie ewidentna powtórka z „Babysitter wanted” i jemu podobnych obrazów.
W dalszej części fabuły również nie należy się spodziewać zrywów oryginalności. Mało, że jest dość przewidywalnie to jeszcze trochę nudnawo, bo ile można patrzeć na szamoczącą się bezradną laskę?
Tragedii zupełnej jednak nie będzie. W horrorach typu slasher nośnikiem ich wszelkiego sukcesu wcale nie jest postać ofiary, ale oprawcy. O ile emerytowana pianistka może wydawać się szalona i tyle, o tyle postać tytułowej Elizy to już ciekawszy temat. To ona będzie głównym antagonistą i to dzięki jej postaci i z powodzeniem wcielającej się w nią odtwórczyni tej roli coś może widza w tym filmie zainteresować.
Ciekawy morderca mus być uzbrojony w ciekawe modus operandi, bo bez tego ani rusz. Musi mieć swoją szaleńczą wizję. W tym przypadku jest to zmienianie żywych dziewcząt w lalki. Tu temat skojarzył mi się nieco z oglądanym niedawno „Pokojem motyla„.
Nie spotkamy tu scen naładowanych dużą dawką brutalności, ale liczy się sam kontekst i to co jest widzowi sugerowane. Ana będzie mieć ciekawe przeżycia w pokoju Elizy.
Niestety to nadal zbyt mało bym mogła zapiać z zachwytu i naganiać Was do seansu. Jak na hiszpańskie kino grozy jest trochę nijako, a przede wszystkim wtórnie. Plusa mogę dać za kreacje Elizy i filmową muzykę, która jak zapewne się domyślacie bazować będzie na słynnym utworze Bethovena.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:6
Klimat:6
Napięcie:4
Zabawa:5
Zaskoczenie:4
Walory techniczne:6
Aktorstwo:7
To coś:5
Oryginalność:4
50/100
W skali brutalności:1/10
elektrohardkor napisał
witam po długiej przerwie;) osobiście brakowało mi Twoich wpisów i recenzji przez te kilka dni;) cieszam sie ze nareszczie jest cos nowego;)