Welp (2014)
Grupa zuchów z harcerstwa wybiera się na obóz do lasu wraz z trójką opiekunów, Chrisem, Peterm i Jasmin. Dla podkręcenia atmosfery survivalu opiekunowie serwują dzieciakom opowieść o mieszkającym w lesie chłopcu – wilku Kai’u. Jeden z małych harcerzy, wrażliwy Sam, daje temu wiarę bardziej niż jego towarzysze i postanawia zbadać sprawę. Wkrótce spotyka chłopca z lasu.
Belgijscy twórcy krótkometrażówek i seriali TV w swoim horrorze „Welp” rzucają wyzwanie zapomnianej konwencji camp slashera, czyli starej, dobrej obozowej rąbanki. Gatunku, który narodził się we Włoszech, a rozkwitł w Stanach Zjednoczonych ponad trzydzieści lat temu.
Już nikt nie kręci takich filmów. Może dlatego, że i obozy wyszły z mody? Belgowie postanowili połączyć amerykański sposób straszenia z europejskim. Co z tego wynikło? Trochę inteligentniejszy slasher z głębsza warstwą psychologiczną, ale niestety bogaty w niedostatki grozy i luki fabularne.
W każdym szanującym się slasherze gwoździem programu jest zamaskowany antagonista. Tu mamy rzeczonego Kaia, półnagiego dzikiego chłopca mieszkającego na drzewie (proszę się nie śmiać).
Wyssana z palca legenda okazuje się zawierać ziarnko prawdy i to też zagranie typowe dla camp slashera. Jedyną osobą, która orientuje się, że las nie jest miejscem odludnym jest mały Sam, chłopiec na oko 10-13 letni, wyraźnie wyalienowany z grupy.
Scenariusz sugeruje nam, że Sam miał trudne dzieciństwo, a zabawa w harcerstwo ma mu pomóc się uspołecznić. Nie wszyscy są zwolennikami takiego rozwiązania. Jeden z opiekunów wyraźnie warczy na Sama i nie przepuści żadnej okazji by mu dopiec. Kiedy ten opowiada o leśnym chłopcu nikt mu nie wierzy.
Sama miałam względem tego wątpliwości, bo pomyślało mi się, że Kai może być jakąś projekcją Sama, takim wymyślonym kolegą, na którego można zrzucić winę za swoje zachowanie. Nie wiem, czy scenarzyści celowo wprowadzili taką możliwość, czy to kwestia przypadku i mojej manii szukania drugiego dna:)
W drugiej połowie filmu Kai zaczyna zachowywać się coraz bardziej defensywnie, zabija psa. To, że będą ofiary w ludziach jest tylko kwestią czasu. Tu moi drodzy na arenę wkracza kolejny antagonista o zupełnie nieznanym rodowodzie, którzy poluje na ludzi w lesie.
Rzucona na wstępie opowieść o fabrykantach, którzy stracili prace w okolicznym zakładzie może nam sugerować, że rosły mieszkaniec podziemia ma z tym jakiś związek, ale scenariusz zdaje się w ogóle nie interesować tym, czy widz połączy te fakty, czy uzna, że jest to luka w fabule.
Pojawi się kilka scen mordów, ale mnie bardziej interesowało co stanie się z Samem? Niespodzianki nie było, można się domyślić takiego zagrania ze strony twórców.
Podsumowując, jak na camp slasher film nie do końca spełnia swoją rolę. Dwóch antagonistów, którzy wzięli się w zasadzie znikąd. Mało sympatyczne ofiary -mam tu na myśli zarówno opiekunów jak i dzieciaki. Nazbyt rozciągnięty wstęp.
Jeśli jednak przyjrzeć się warstwie dramatycznej to mamy bardzo interesującą postać małego chłopca z problemami. Nie znamy natury jego kłopotów, to zostaje w sferze tajemnicy i domysłów, co jest dość dobrym posunięciem jak na dramat psychologiczny – ale znowuż daje dupy jako slasher.
Obraz relacji jakie panują między dzieciakami i opiekunami też jest na plus. Podobała mi się leśna sceneria i niektóre sceny mordów, ale jak na horror to znowu za mało.
Nie mniej jednak będę trzymać kciuki za Belgów niech działają w gatunku, ale raczej doradzałabym zabawę z camp slasherem, bo naprawdę trudno jest dorównać klimatowi horrorów z lat ’80, z reguły wychodzi z tego przegadana papka albo pseudo pastisz.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:6
Klimat:7
Napięcie:5
Zabawa:6
Zaskoczenie:4
Aktorstwo:7
Walory techniczne:6
Oryginalność:6
To coś:6
57/100
W skali brutalności:3/10
bramkasms365 napisał
świetna recenzja 🙂 zaraz zabieram się do poszukiwań tego filmu 🙂
Gość: Koper, *.dynamic.chello.pl napisał
Mnie się, mimo wad, całkiem podobał. Nie był to do końca camp slasher, co może i dobrze. Szkoda głównie, że nie zgłębili tak wątku zabójców jak i przeszłości chłopaka. Ale daj Boże, co by nasi rodacy potrafili taki horrorek machnąć jak Belgowie. 🙂 Fajny klimacik, sympatyczny motyw muzyczny w stylu lat 80. i generalnie przyjemny seans.