Late Phases (2014)
Niewidomy emerytowany żołnierz, weteran wojny w Wietnamie, Ambrose, po śmierci małżonki zostaje umieszczony przez swojego syna w czymś co ja nazwałbym gettem dla starców, a oficjalnie nosi ono nazwę wspólnoty domów spokojnej starości.
Tam w malowniczych okolicznościach przyrody, w otoczeniu lasu i innych małych domków Ambrose ma doczekać śmierci. Śmierć przychodzi już pierwszej nocy po przeprowadzce zabiera jego ukochanego psa i jedyną miłą sąsiadkę, Dolores. Śmierć ma ogromne kły i pazury. Jest niczym innym jak… wilkołakiem.
Wiedziałam, że muszę obejrzeć ten film mimo iż tematyka likantropii nie frapuje mnie szczególnie, a udane filmy z tym motywem mogę zliczyć na palcach jednej ręki.
Jednoznacznie filmy o wilkołakach kojarzą się z kinem raczej niższej klasy, bardziej kiczowatym niż intrygującym.
Reżyserem „Late phases” jest jednak twórca, który bardzo przykuł moją uwagę swoim obrazem „Here come the devil„. Mimo iż ów film posiadał sporo wad to nacechowany był tak specyficznym nastrojem, przedziwną metaforyką jak z „Pikniku pod widzącą skałą„, że zapadł mi w pamięć i liczyłam, że Bogliano rozwinie skrzydła.
Teraz nakręcił kolejny intrygujący obraz, właśnie „Late phases”.
Umiejętne łączenie dramatu psychologicznego z gatunkiem grozy prawie zawsze gwarantuje sukces. Automatycznie stawia film wyżej nad typowymi przedstawicielami tego drugiego gatunku, czyniąc z niego coś więcej niż tanią rozrywkę dla wielbicieli strachu.
„Late phases” to film o transformacji, o zmianach jakie zachodzą w człowieku nieodwracalnie.
Los naszego głównego bohatera zmienił bieg z chwilą gdy w czasie działań wojennych w Azji strzelił do sześciolatka. W tym momencie poniekąd zrezygnował z człowieczeństwa. Stał się zimny i twardy, skostniały.
Później przyszła ślepota uniemożliwiająca oglądanie otaczającego go świata, ale Ambrose nie postrzega tego jako swoje największe kalectwo, bardziej boli go ślepota serca, która sprawia, że jego relacje z otoczeniem są takie, a nie inne.
To bardzo ciekawa postać. Z jednej strony silna i świadoma swoich niedostatków z drugiej strony zupełnie wobec nich bezbronna. Chwila, w której dociera do niego, że nie będzie mu dane odejść w spokoju podejmuje walkę z nawiedzającym osiedle emerytów wilkołakiem.
Jeśli chodzi o postać antybohatera to tu kwestia motywu transformacji jest dość oczywista. Człowiek, który zmienia się w bestię, dosłownie.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze tło, można rzec społeczne czyli obraz małej społeczności emerytów którzy traktują Ambrose z dużą dawką rezerwy, aż w końcu przeradza się to w jawną niechęć.
Mężczyzna od początku daje im do zrozumienia, że nie jest jednym z nich. Nie chce być bezradnym, potulnym starcem. Jak sam mówi, jedyne co mu w życiu wyszło to bycie żołnierzem i jako żołnierz postanawia umrzeć.
Walory horrorowe są tu daleko w tyle, choć nie powiem, żeby było z nimi coś nie tak. Bestie wyglądają jak wyglądają, czasami udaje się zrobić większe wrażenie, czasami nie. Film zaczyna się od śmierci psa, a to już wystarczy, żeby mnie wytrącić z emocjonalne równowagi, wprawić w popłoch i wzbudzić bardzo określone odczucia względem antybohatera.
Kreacja aktorska Nica Damici, który to zawsze gra twardych facetów sprawiła, że generalnie wszytko inne zeszło na dalszy plan. Nawet wilkołak.
Ambrose budzi silne emocje. Może to być współczucie, może to być podziw, gdy dzielnie stawia czoło sytuacji, szykując uzbrojenie do walki, czy choćby w chwilach gdy bez przejęcia zdaniem innych porusza się po terenie osiedla i miasteczka podpierając się łopatą, którą kopie grób dla swojego psa (a może też trochę dla siebie? W takim metaforycznym rozumieniu?).
Dla mnie to po poprostu bardzo dobry film, może nie do końca jako horror, bardziej jakaś egzystencjalna przeprawa z wątkami paranormalnymi, ale ja lubię właśnie takie niestandardowe podejście do gatunku.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:8
Klimat:7
Napięcie:7
Zabawa:8
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:6
Aktorstwo:9
Oryginalność:9
To coś:8
70/100
W skali brutalności:3/10
Gość: Koper, *.dynamic.chello.pl napisał
Tylko nieśmiało przypomnę, że swego czasu na Twoim blogu przy wyborze najlepszych horrorów AD 2014 jako jedyny wspomniałem o tej ciekawej produkcji. :P;)
A Damici z łopatą zamiast laski dla niewidomych wymiata tutaj i basta. 🙂
ilsa333 napisał
A gdzie go widziałeś? Do mnie i pewnie do większości odbiorców dotarł dopiero teraz
Gość: punkindrublic, *.internetia.net.pl napisał
Dwa filmy z Damicim widziałem, Late phases i Stakeland i w obu wypadł chłop pardon maj frencz kuresko przekonująco. Oby tak dalej. Aha, fajny blog koleżanko 🙂
Gość: Koper, *.dynamic.chello.pl napisał
Ilsa – jak wszyscy – z internetu miałem. 😉 Tyle, że bez napisów żadnych, bo takie wersje jak widziałem faktycznie pojawiły się dopiero niedawno.