The Corridor/ Przejście (2010)
Fabułę filmu otwiera scena, w której widzimy młodego mężczyznę, Tylera, chowającego się w szafie. Przed nią w korytarzu leżą zwłoki jego matki, która to miała umrzeć w wyniku przedawkowania leków. Chora psychicznie kobieta od lat zmagała się z jej zdaniem prześladującą ją siłą, która chce się z nią skomunikować i wcale nie ma dobrych zamiarów. W opłakanym stanie znajdują naszego bohatera jego kumple, który przekonają się, że choroby psychiczne mogą być dziedziczne, bo Tyler wyskakuje na nich z nożem, co skutkuje odniesionymi ranami i zamknięciem Tylera na kilka lat w psychiatryku.
Po latach przyjaciele spotykają się w domu, w lesie należącym do rodziny Tylera. Mężczyzna ma rozsypać prochy swojej matki ,a kumple mają być mu wsparciem. Chcą pokazać kumplowi, który zakończył hospitalizację, że nie mają do niego żalu za to, co stało się w przeszłości.
W czasie pobytu na odludziu Tyler napotyka w lesie coś… niezwykłego, dziwnego, szalonego… Widzi przed sobą coś na kształt pola siłowego, niewidzialnej ściany, która tworzy zamkniętą przestrzeń w okół niego. Pokazuje znalezisko swoim przyjaciołom. Ci zafascynowani, zaczynają odkrywać, że ich przebywanie w tym miejscu coś w nich zmienia. Okazuje się, że nie koniecznie na lepsze…
Kanadyjski duet filmowców znanych głównie z niskobudżetowych filmów krótkometrażowych zrobił obraz dość ciekawy, a na pewno… dziwny.
Początek filmu, w zasadzie jego pierwsza połowa przypomina bardziej film obyczajowy, dramat, ale nic nie zapowiada thrillera psychologicznego z wątkami sci-fi, który ujawnia się w drugiej połowie seansu, już po odnalezieniu tego, co tak naprawdę nie wiem, jak nazwać. Tytuł filmu wskazuje, że jest to przejście, ale skąd dokąd?
Naszym bohaterom zaczyna odwalać, po tym, jak przebywali w okolicy owej siły. Wszyscy, za wyjątkiem Tylera, który jest na lekach psychotropowych tracą rozum. Zaczynają słyszeć myśli swoich współtowarzyszy, terroryzują siebie na wzajem dzięki zdobytej w ten sposób wiedzy. Charaktery zebranych osób ulegają całkowitej dezintegracji, nikt nie jest już tym kim był. Pojawia się agresja, a właściwie obsesyjna chęć mordu uzasadniona omamami.
Jak to się skończy? Chyba źle… ale o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi? Interpretacja filmowych wydarzeń nie jest prosta. Z jednej strony możemy wierzyć w nadnaturalny charakter zjawiska i jest to w zasadzie najprostsza droga. Z drugiej możemy racjonalnie stwierdzić, że Tyler odziedziczył chorobę psychiczną po matce, a psychotyczne objawy u jego towarzyszy to obłęd udzielony, ale przecież tylko on dzięki lekom tłumiącym psychozy zachował rozum – przynajmniej przez jakiś czas. Jak traktować tę historię to już decyzja widza.
Ogólnie film dość przypadł mi do gustu. Lubię takie porąbane historie.
Oprawa obrazu była całkiem udana więc nie można urągać na jego amatorskość. Aktorstwo też jak najbardziej w porządku, więc jeśli komuś ten film nie podjedzie problem nie będzie leżał po stronie realizacji.
To dziwny film, co powtarzam już chyba po raz trzeci w tym wpisie, nie każdemu się spodoba.
Moja ocena:
Straszność: 5
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:6
Zabawa:6
Aktorstwo:7
Oryginalność:7
To coś:6
Walory techniczne:6
Zaskoczenie:6
62/100
W skali brutalności:3/10
krzysztof-99 napisał
Film chyba zapowiada się ciekawie. W sumie to Twoja recenzja zachęciła mnie do jego zobaczenia – może moje wrażenia będą całkiem odmienne? Mam nadzieję, że uda mi się to sprawdzić już w przyszły weekend