The Woman in the window/ Kobieta w oknie (1944)
Profesor psychologii Richard Wanley przebywa w Nowym Jorku z dala od ukochanej żony i dzieci. Dni upływają mu na wykładach wieczory zaś spędza w klubie z dwoma przyjaciółmi, lekarzem i prokuratorem. Wszyscy trzej Panowie w średnim wieku z zachwytem obserwują portret damy umieszczony na wystawie. Pewnego wieczora Richard spotyka ową damę ze snów na ulicy, idą razem na drinka, kobieta zaprasza go do siebie… od tego tylko krok do wspólnego morderstwa.
Wspomniałam, że uwielbiam postaci kobiece w filmach noir, wspaniałe, eleganckie kobiety fatalne, które zawsze wciągają bogu ducha winnych mężczyzn w niebezpieczne sytuacje. Taką kobietą jest także Alice Reed zagrana przez Joan Bennett- możecie ją kojarzyć z „Suspirii”. Alice nie jest co prawda wyrachowaną wywłoką nie mniej jednak pakuje sztywniackiego profesorka w nie lada kłopoty.
Ona jest piękna, on zauroczony. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten trzeci…
Obraz Fritza Lannga, który już o 1919 roku działał w świecie filmu kręcąc obrazy ekspresjonistyczne, mówi o lęku przed 'przygodą’. Trzej mężczyźni rozmawiają o tym jak niebezpieczne są dla ich spokoju ducha niekontrolowane sytuacje, po czym jeden z nich z uśmiechem na ustach pcha się właśnie w taką przygodę. To jeszcze nie wszytko. Po ukryciu zwłok Richard jest przekonany o swoim bezpieczeństwie jednak kolega prokurator bezceremonialnie i zupełnie przypadkowo oświeca go na temat tego, jak faktycznie mają się sprawy.
Ten stary obraz jest perełką dla fanów starych kryminałów. Świetnie jest tu pokazana cała historia ze strony sprawców, jak i śledczych. Wyróżnia się dużą dbałością o szczegóły i przekonującymi kreacjami głównych bohaterów. Samo zakończenie to taki ukłon w stronę Freuda, nie każdemu się podoba, nie mniej jednak zaskakuje i jest dobrze wykonane.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:9
Klimat:8
Napięcie:9
Aktorstwo:10
Walory techniczne:9
Zaskoczenie:10
Zabawa:8
Oryginalność:7
To coś:9
82/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz