Ruedoo ron nan chan tai/ Last summer (2013)
Pierwsza część tej historii rozpoczyna się w chwili gdy Joy i Meen, dwie najlepsze przyjaciółki wybierają się na plaże z dwoma kumplami. Wieczorem wszyscy wspólnie się upijają, co kończy się zgonem Joy. Zwłoki dziewczyny okazują się niezwykle kłopotliwe. Chłopcy starają się ich pozbyć na różne sposoby, ale duch Joy skutecznie utrudnia im działanie.
Mniej więcej po 28 minutach film płynnie przechodzi w ciąg dalszy historii jednocześnie kończąc wątek zwłok Joy. Tym razem główna bohaterką jest Meen, a nie Singh i jego kumpel. Po śmierci Joy, Meen niejako wchodzi na jej miejsce w szkolnej hierarchii. Zdobywa stypendium, cieszy się popularnością wśród rówieśników. Niestety ktoś uporczywie przypomina jej o nieczystym sumieniu.
Ostatnia historia dotyczy krewnych Joy i tego jak oni radzą sobie po jej śmierci. Tym razem to brat będzie widywał ducha siostry, zaś matka poczyni refleksje na temat swojego udziału w nieszczęściu jakie spotkało jej córkę.
Miałam pewne oczekiwania względem tego obrazu, ale jak to często bywa, moje nadzieje okazały się płonne. Azjaci ostatnimi czasy wpadli w manię kręcenia noweli filmowych. Jak dotąd nie spotkałam ani jednej w pełni udanej produkcji robionej przez nich w ten sposób. A oglądałam ich sporo choć nie bardzo chciało mi się o nich pisać.
„Last summer” choć łączy go wątek śmierci Joy również składa się z trzech historii. Szczerze mówiąc wolałabym tradycyjne ujęcie tematu. Wszystkie historie krążą wokół śmierci nastolatki i jej przyczyn, ale takie poniekąd skakanie po tematach wybija z rytmu. Każda z 'nowel’ ma mocne zakończenie, jednak jest ono jakby puszczane w niepamięć w kolejnej opowieści.
Tajlandzki reżyser nie ma zbyt dużego dorobku filmowego, co niestety widać po jakości „Last summer”. Momentami mocno przegina z przerostem dramatyzmu na metr kwadratowy fabuły. Nadmiernie wygładza komputerowo poszczególne ujęcia, sceny z pojawianiem się ducha, czy też inne 'mocne momenty’ wypadają tandetnie i sztucznie na ekranie.
Na tle innych państw azjatyckich i ich horrorowych dokonań Tajlandia wypada dość słabo. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie horroru ich produkcji, który by mi się szczególnie spodobał. Liczyłam, że będzie nim „Last summer”. Póki co, w mojej osobistej statystyce prym wiedzie Korea Południowa i do filmów ich produkcji najbardziej zachęcam, jeśli chodzi o skośne kino.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:6
Klimat:5
Napięcie:6
Zaskoczenie:6
Zabawa:5
Aktorstwo:5
Oryginalność:6
To coś:5
49/100
W skali brutalności: 2/10
Wielkie dzięki, za reckę 😉
Jeszcze jedna prośba, http://www.filmweb.pl/film/Gdy+zapada+zmrok-2003-35916#
te 11 lat temu cykałem się zgasić światło do snu 😛
Jak mi się uda obejrzeć to będzie.
„Na tle innych państw azjatyckich i ich horrorowych dokonań Tajlandia wypada dość słabo”
Na tle Korei i Japonii na pewno, niemniej polecam to: http://www.filmweb.pl/film/13+game+sayawng-2006-384454 -choć to raczej thriller jak horror, ale wart obejrzenia.
Jak uda mi się ogarnąć, to sprawdzę ten film.