Drabina Jakubowa/ Jacob’s ladder (1990)
Jacob Singer to weteran wojny w Wietnamie. Człowiek inteligentny i wrażliwy nękany przez koszmary, w których na powrót znajduje się na froncie. Mieszka z gorącą kochanką, Jezabel, lecz często wspomina byłą żonę Sarę i nieżyjącego synka.
Demony przeszłości stopniowo wdzierają się do jego życia aż Jacob nabiera przekonania, że albo to diabeł się nim interesuje, albo w wojsku poddano go jakiemuś eksperymentowi, którego skutki odczuwa właśnie teraz. Gdy okazuje się, że jego problemy dzielą również koledzy z jednostki, mężczyzna jest już pewny, że aby przetrwać musi poznać prawdę o tym, co stało się na froncie.
Adrien Lyne, reżyser z małym aczkolwiek treściwym dorobkiem, nakręcił tylko jeden horror, właśnie „Drabinę Jakubowa”. Zamiast krwawej rozrywki zapewnił fanom kina grozy niebezpieczną przejażdżkę w głąb czyśćca, czy też piekła, zależy jak ktoś interpretuje fabułę. Używając do tego biblijnych symboli i tajemnic rządu USA, który do dziś posądzany jest o eksperymenty na swoich wojakach.
Czym jest tytułowa Drabina Jakubowa? Wg. starego testamentu drabina, po której wędrowały do nieba dusze przyśniła się królowi Jakubowi. Drabina miała znajdować się w mieście Betel zniszczonym później przez rozwiązłą czczącą diabła królową Jezabel.
Przez cały film widź, a bynajmniej tak było w moim przypadku, zastanawia się co w tym wszystkim jest prawdą. Czy wizje Jacoba, w których demony bez oczu próbują go zabić, albo spółkują z jego ukochaną, Jezabel są rzeczywiste, czy to tylko efekt uboczny działania jakiegoś amerykańskiego draga?
Mimo iż obiektywnie i realnie patrząc wersja z demonami jest na starcie przegrana, to Lyneowi udało się stworzyć tak schizoidalny, paranoiczny klimat, że nawet działalność sił piekielnych jest tu jak najbardziej na miejscu. Sceny typowe dla horroru, w których Jackob śni na jawie, prawie umiera w gorączce, czy też trafia na zapuszczone piętro szpitala psychiatrycznego są zrobione tak rewelacyjnie, że trudno uwierzyć, że są dziełem człowieka, który nigdy wcześniej nie miał do czynienia z filmami grozy.
Jednym z producentów filmu jest Mario Kassar, który wspólnie z Lynem zmajstrował moją ukochaną „Lolitę”, a także kilka lat przed nakręceniem „Drabiny…” przyłożył rękę do rewelacyjnego „Harrego Angela„.
Za scenariusz do filmu odpowiadał Bruce Rubin doceniony Oscarem dopiero przy następnym filmowym scenariuszu – a szkoda, bo moim zdaniem jakaś chociaż malutka nagroda należała by się twórcom tego obrazu.
Patrząc na wątki jakie możemy zobaczyć w „Drabinie…” można rzec, że wyprzedził on swoje czasy. Intryga wokół postaci Jacoba i finalne rozwiązanie zagadki jest współcześnie chwytem bardzo popularnym i wałkowanym już do znudzenia, jednak w roku ’90 był chyba pierwszym tego rodzaju fabularnym rozwiązaniem.
Wątek biblijny, który przybliżyłam na początku jest moim skromnym zdaniem wskazówką do interpretacji „Drabiny…”.
SPOILER: Jakob zmarł w czasie wojny zaciukany przez własnego, naćpanego kolegę. Jego zbolała duszyczka nie może jednak zaznać spokoju, bo jak powiedział jego kręgarz/duchowy przewodnik: „Jedyna część ciebie jaka plonie w piekle ta ta która nie che rozstać się z życiem (..) Jeśli boisz się śmierci i trzymasz się życia widzisz jak diabły ci je wydzierają, ale jeśli się z tym pogodzisz demony okazują się być aniołami (…)”. W chwili, w której Jacob (ponownie) umiera przez gorączkę jest spokojny i pogodzony z losem. Przenosi się myślami do żony Sary, która symbolizuje tu anielskość w przeciwieństwie do Jezabel, która podobnie jak jej biblijna imienniczka nie pozwala duszy zmarłego dostać się do nieba – niszcząc miasto gdzie znajdowała się drabina Jakubowa.
Finał tej historii jest taki, że Jacob pogodzony z tym co się stało umiera spokojnie, a demony znikają. Amen.
Oczywiście to moja prawdopodobnie głupa interpretacja więc raczej nie należy jej traktować jako pewnik:) KONIEC SPOILERA.
Wszystkich tych, którzy jeszcze nie znają „Drabiny Jakubowa” zachęcam do seansu z nią, to jeden z moich ulubionych filmów.Powinna spodobać się każdemu kto gustuje w horrorach psychologicznych.
Moja ocena:
Straszność:8
Fabuła:9
Klimat:10
Walory techniczne:9
Aktorstwo:9
Zaskoczenie:8
Zabawa:8
Oryginalność:9
To coś:10
Napięcie:7
87/100
W skali brutalności:2/10
….poza skalą .
drabina ma tutaj akurat znaczenie ambiwalentne , równie dobrze można po niej wejść jak i „”zejść”” . cały film jest przewrotny – oksymoron .
Jeden z lepszych filmów jakie widziałem. Rewelacyjna wizja piekła w jednej ze scen.
jeden z filmów okresu dzieciństwa, których się boję do dnia dzisiejszego i sama na pewno go nie obejrzę. wystraszyłam się reklamy filmu na polsacie dawno temu za gówniarza jeszcze. ech dzieci są głupie
Czy ja wiem, czy głupie? Właśnie dzieci czerpią największą radochę z kina grozy, o ile nadgorliwi rodzice nie zabraniają im takich filmów oglądać. Ja horrory pokochałam w dzieciństwie i tak mi już
Potrzebuje pomocy
W sprawie…?