Hiero/ Wyspa zaigionych (2009)
Maria, w tej roli piękna jak zawsze Elena Anaya- nawet w szmaciastej sukience zarzuconej do tenisówek i skarpet – to samotna matka małego Diega. Wraz synem postanawia wybrać się promem na wulkaniczną wyspę Hiero. w czasie podróży kobieta zasypia a synek jakby wyparowuje z pokładu. Na miejscu policja rozpoczyna poszukiwania – przez długi czas bezskuteczne. Gdy Maria wraca do domu otrzymuje po pewnym czasie wieści o wyłowionych z oceanu zwłokach małego chłopca, musi więc wrócić na wyspę by zidentyfikować zwłoki.
Na wyspie nie dzieją się cuda i dziwy, ale przypadki zaginięć już się zdarzały. Poetki i senny klimat tego miejsca to chyba najmocniejszy punkt filmu. Wszytko to dzięki pięknym zdjęciom. Tło jest bardzo sugestywne, ale historia raczej słaba.
Filmy traktujące o tragediach dotykających rodziców – takie jak zaginięcia czy śmierć dziecka – to piranie kina grozy. Wytrwale żerują na emocjach odbiorców. Szczególnie trafiają do posiadaczy potomstwa – ja nie należąca szczęśliwie do tego grona reaguje na to zwykle obojętnością i tylko upychany gdzieś motyw obłędu jakim skutkuje trauma utraty ukochanej osoby jakoś może mnie tu ruszyć. Szczerze powiem, że uszczęśliwiłoby mnie gdyby na miejsce chłopca o imieniu Diego wstawiono kota o imieniu Diego- szalałabym z niepokoju;)
Motyw traumy i załamania nerwowego jest tu bardzo ważny. Jest nośnikiem całej fabuły i katalizatorem zdarzeń. Maria tropi, szuka, ma halucynacje. Aktorski warsztat Eleny nie pozwolił by jej postać popadła w zbytni melodramatyzm, którym tak gardzę. Jest smutna, zdesperowana, ale też dzielna i konsekwentna.
Nie płacze, nie szlocha, nie urządza histerii, trwa w niejakiej katatonii, z której budzi się w momentach, w których nadzieja na znalezienie Diega pojawia się na horyzoncie. Cały film jest ładnie zagrany, ładnie zmontowany, ale brakuje mu oryginalnego pomysłu i polotu, który by sprawił, że historia autentycznie by widza wciągnęła. Jako fanka hiszpańskiego kina, mimo wszytko jestem ukontentowana choć na pewno nie jest to czarny koń iberyjskiej grozy.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:6
Klimat: 9
Zdjęcia:9
Aktorstwo:9
Zabawa:5
Zaskoczenie:6
Oryginalność:6
To coś:5
Dialogi:6
66/100
Moi mili, przypominam o konkursie. To już ostatni tydzień by zmierzyć się z seryjnymi mordercami i zgarnąć nagrodę. Zapraszam!
Dodaj komentarz