Wąż/ Serpent (2017)
Gwynn postanawia towarzyszyć mężowi, Adamowi w czasie weekendowej wyprawy badawczej. Kobieta pragnie uciszyć wyrzuty sumienia po niedawnej zdradzie, jednak okaże się, że wypad nie będzie ani kojący dla ich związku, ani romantyczny. Gdy nocą Gwynn opuszcza namiot by ukradkiem pousuwać esemesy od kochasia wpuszcza do jego wnętrza węża i to nie byle jakiego, bo piękny okaz czarnej mamby, jednego z najbardziej jadowitych węży na świecie.
Boję się węży. Truchleję na widok małego zaskrońca, albo czegoś co opacznie za niego wzięłam. Najstraszniejszym horrorem była dla mnie niezbyt mądra „Anakonda” i nigdy nie zdołałam się zdecydować na seans z 'hitem’ „Węże w samolocie”;). Ostatecznie jednak z kinem grozy obcuje się o to by się bać, więc w chwilowej, sobotniej niepoczytalności podjęłam decyzję o seansie z „Serpent”.
Wiedziałam, że nawet jeśli film okaże się słaby, w moim przypadku spełni swoje zadanie i zmrozi mi krew w żyłach. I tak też się stało. Film z resztą nie jest wcale zły, albo ja nie potrafię go obiektywnie ocenić, bo czarna mamba przesłoniła mi całą perspektywę:)
Lubię filmy survivalowe i jestem miłośniczką przygód, których można nie przeżyć, więc wyprawa Gwynn i jej męża szybko mnie zaangażowała.
W oczekiwaniu na pojawienie się głównego antybohatera macie okazję poznać bliżej naszych protagonistów. O ile Adam może wzbudzić Wasza sympatię to jego zdradziecka żona nie ma na to najmniejszych szans. Nie tylko dlatego, że jest nieuczciwa i niemoralna, jest głupia przede wszystkim, co kilkakrotnie pokaże w czasie trwania ich dzikiej przygody.
Sam wąż ukazuje się niespodziewanie. Tą scenę odnotowuję na plus. Jego dalsze zachowanie może wzbudzić wątpliwości wśród domorosłych przyrodników i z pewnością kilku znawców zachowań węży wniesie brutalny sprzeciw wobec postawy czarnej mamby zaprezentowanej w filmie.
Z tego co niestety wiem o wężach czarna mamba jest jednym z najszybszych i najbardziej agresywnych gatunków. W sytuacji, w której zostaje zamknięta w nagrzanym namiocie przez pół dnia wykazuje tu zadziwiająco niewielkie rozdrażnienie. Jednak umówmy się, horrory z rodzaju animal attack zawsze są naciągane i nie ważne, czy idą w stronę fantastyki czy trzymają się realizmu, twórcy mają tendencję do wypaczania pewnych kwestii na potrzeby scenariusza.
Wyobraźmy sobie, że wężysko w filmie jest podręcznikową mambą. Użarła by każde z nich po trzy razy gdy tylko podpełzłaby na tyle blisko by wykonać skok. I co? Byłoby po filmie, w najlepszym wypadku popatrzylibyśmy sobie na agonię, która w przypadku ugryzienia tego węża nie trwa dłużej niż dwadzieścia minut. Zamiast tego mamy pełne napięcia momenty, w których wężysko pełza po naszych bohaterach, łypie na nich bystro, a w oczach ma zło piekielne.
Obawiam się jednak, że dla kogoś kto nie podziela mojego panicznego lęku przed wężami, może się w pewnym momencie się znudzić zwłaszcza, że do głosu dochodzą bardziej przyziemne problemy bohaterów, na jaw wychodzi kwestia zdrady. Jedna ze scen blisko finału może z kolei rozbawić.
SPOILER: Gdy Adam wyrzuca węża ze śpiworem, ten zaczyna go gonić, szamoczą się w wodzie, a Adam topi węża jak indora.:) KONIEC SPOILERA. Oczywiście mnie akurat do śmiechu nie było, bo wiecie, WĄŻ.
Reasumując film w sam raz dla mnie, ale nie zakładam by wszyscy podzielili mój entuzjazm.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:8
Zabawa:7
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:6
65/100
W skali brutalności: 2/10
kkarinka36 napisał
lubię takie filmy
Gość: NoName, *.dynamic.chello.pl napisał
A gdzie to obejrzeć? 😉
patitka9 napisał
najlepszy