Insidious: The Last Key/ Naznaczony: Ostatni klucz (2018)
Jest rok 1953. W małym miasteczku Five Keys w Nowym Meksyku wraz z rodzicami i młodszym bratem mieszka przyszła medium Elise Rainer. Dziewczynka od najmłodszych lat zdaje sobie sprawę ze swojego daru, jednak z uwagi na podejście do tej kwestii jej własnego ojca nie może o tym mówić głośno. Nie ma to jednak wpływu na fakt podstawowy, tak czy siak duchy i demony nawiedzają małą Elise i to w jej własnym domu.
W czasie jednego z takich zdarzeń dochodzi do tragedii, która na zawsze zniszczy rodzinę medium. Gdy wile lat później Elise zostaje zaproszona do Five Keys przez nowego lokatora jej dawnego domu, wie, że to szansa by naprawić stare błędy.
Seria „Naznaczony” zapoczątkowana przez Jamesa Wana, późniejszego twórcy „Obecności” doczekała się już czwartej odsłony. „Ostatni klucz”, żeby wszytko było jasne stanowi prequel wydarzeń z przed jedynki, nim jeszcze Elise trafi do domu małego podróżnika Doltona. Jeśli więc nie rypłam się w obliczeniach chronologia wszystkich „Naznaczonych” jest następująca: „Naznaczony: Rozdział trzeci„, „Naznaczony:Ostatni klucz”, „Naznaczony„, „Naznaczony:Rozdział drugi„. Z uwagi na to, że część druga i trzecia, a szczególnie trzecia nie jet moim faworytem, chronologię ustaliłam po jednorazowym oglądzie, więc nie dam sobie za nią uciąć głowy.
Filmowe wydarzenia z „Ostatniego klucza” skupiają się na postaci Elise, starszej Pani medium. Spotykamy ją nim jeszcze obierze telefon od babci Doltona („Naznaczony”), w momencie gdy wraz ze swoimi barwnymi pomocnikami Speces’em i Tuckerem przyjmuje zlecenie od niejakiego Teda Garza, który tak się składa jest nowym właścicielem jej rodzinnego domu.
Duża część filmowej taśmy została poświęcona na retrospekcje z dzieciństwa Elise, kiedy to … a zresztą dowiecie się sami. Fragmenty te są z resztą bardzo udane i gdyby nie one, nie wiem gdzie upchnięto by skoczne scenki z udziałem duchów. Przyznam, że raz podskoczyłam na łóżku w czasie jednego z takich ujęć, więc jest moc. W tej kwestii twórca (reżyser „Opętania Deborah Logan”) spisał się, bo nieczęsto w moim przypadku możemy mówić o takim efekcie.
Scenariusz to już zasługa Spaces’a – tak gra tu postać pomocnika – który spisał się lepiej niż w przypadku odsłony trzeciej, a może i drugiej. Cała historia bardzo przypadła mi do gustu choć czerpie z mainstreamowych trendów pełnymi garściami. Znalazło się w niej miejsce na element zaskoczenia i całkiem przewrotny.
Jak wspomniałam mamy tu do czynienia z wydarzeniami z przeszłości jak i tymi, które śledzimy na bieżąco. O ile wspomnienia dotyczą głównie dzieciństwa Eise o tyle ma to przełożenie na teraźniejszość. Jej rodzinny dom jest nadal nawiedzony.
Możecie też spodziewać się fajnego nawiązania do „Naznaczonego”, które tak naprawdę stanowi już zawiązanie akcji od której Wan rozpoczął kręcenie serii. Wszytko gra i trąbi, więc nie ma o co się przyczepić.
Horror przyjemny, choć chyba nie muszę wspominać, że nie doczekacie się tu niczego oryginalnego, czy świeżego. Ot dobre wykorzystanie dość standardowych chwytów. Może się podobać i pewnie się spodoba.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:7
Zaskoczenie:7
Zabawa:8
Walory techniczne:9
Aktorstwo:8
Oryginalność:6
To coś:7
70/100
W skali brutalności:1/10
kamczi2 napisał
no daje radę