American Horror Story: Roanoke – Sezon 6 (2016)
Matt i Shelby mieli dość miastowego zgiełku i jego zagrożeń więc postanowili rozpocząć nowe życie na wsi. Wsi spokojna, wsi wesoła, to jednak mit w miejscu gdzie się postanawiają się osiedlić. Para kupuje starą farmę w Roanoke, gdzie od wielu lat dochodzi do niewytłumaczalnych zjawisk w noce krwawych pełni księżyca. Wkrótce do pary dołącza także problematyczna siostra Matta Lee Harris wraz z córeczką Florą którą wbrew sądowemu nakazowi odebrała ojcu. Zaginięcie dziewczynki to początek serii tragicznych zdarzeń za które odpowiadają złe duchy Roanoke.
Z sezonu na sezon obserwuje spadek formy u twórców serii „American horror story”.
Każdy z kolejnych sezonów stanowi odrębni mini serial złożony z dziesięciu odcinków. Każdy ma innych bohaterów, inne miejsce akcji i inną fabułę. Tym razem, w przypadku sezonu szóstego zmieniono także formułę serialu, tworząc film filmie, bowiem oglądając przygody Shelby i Matta mamy do czynienia z odgrywanymi przez aktorów retrospekcjami z wydarzeń, którym świadkowali właściwi bohaterzy.
Brzmi to dość porąbanie i takie właśnie jest. Styl jaki przyjęli twórcy AHS miał kojarzyć się ze znanymi dokumentami o zjawiskach paranormalnych jakie możemy oglądać na większości stacji pokroju CI Polsat czy Discovery Investigation. Każdy kto widziała choć jeden z tego rodzaju dokumentów wie, że nie są to seriale wysokich lotów, zyskują jednak sporą popularność. tak też dzieje się w przypadku serialu „Mój koszmar w Roanoke”.
Skupiamy się na nim przez pierwsze pięć odcinków, później zaś następuje zwrot akcji i śledzimy wydarzenia po emisji „Mojego koszmaru w Roanoke”. Te pierwsze pięć odcinków przyjęłam może nie z zachwytem, ale jednak z pobłażliwą akceptacją. Akcja nieco przypomniała mi wydarzenia w domu morderstw z pierwszego sezonu, jednak owa właściwa akcja- jak wspomniała odgrywana przez aktorów 'aktorów’ była nagminnie przerywana i uzupełniania przez wypowiedzi 'prawdziwych’ bohaterów. Wprowadza to spore zamieszanie i w mojej ocenie psuje to klimat.
Od odcinka szóstego przechodzimy do jeszcze dziwniejszej serialowej rzeczywistości, gdzie aktorzy biorący udział w dokumencie „Mój koszmar w Roanoke” spotykają się w nawiedzonym domu z prawdziwymi bohaterami tych wydarzeń. Po co? Ano po to by wszystko zdarzyło się raz jeszcze. By można było dokręcić jeszcze parę odcinków w myśl nieśmiertelnego zamiłowania do sequeli.
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że tym sezonem twórcy parodiują sami siebie. Chcąc być przesprytni narażają się na śmieszność. Dla mnie te sezon jest wynikiem braku lepszego pomysłu, desperacją próbą ożywienia formuły i wrócenia do czasów świetności serialu. Niestety zapomniało im się o tym, że czasem mniej znaczy więcej, a odgrzewany kotlet nie smakuje tak samo.
Mimo że pomysł wyjściowy z wykorzystaniem motywu legendy o zaginionej koloni purytan w Roanoke był jak najbardziej dobry, to kierunek w jakim się z nim udali doprowadził ich do zguby. W tym wielkim zamieszaniu jakie stworzyli pojawiają się co prawda stare dobre momenty z duchami, morderstwami i barwnymi czarnymi charakterami, jednak są zaledwie echem dawnego stylu całkowicie stłamszone przez nowatorskie rozwiązania.
Twórcy w namiętnej próbie ulepszania swojej produkcji stopniowo wycinają z niej to co było ich znakiem firmowym. Najpierw pozbawili się Jessiki Lange, teraz wycieli serialową wejściówkę- to co zawsze, bez względu na poziom sezonu oglądało się z przyjemnością. Co będzie dalej?
Powiem szczerze, że w pewnym momencie już po prostu nie chciało mi się tego oglądać. Nie wyczekiwałam następnego odcinka. Dotrwałam do końca z poczucia obowiązku.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:5
Klimat:6
Napięcie:5
Zabawa:5
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:6
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:4
53/100
W skali brutalności:3/10
Hmm… ja jestem na razie na 7 odcinku. O ile podobały mi się sezony 2,3,4 i 5 to ten faktycznie podlatuje „jedynką”, która średni wypadła i o mały włos porzuciłbym tą serię po niej 🙂 Na razie jednak się nie wypowiem do końca póki nie skończę oglądać sezonu 🙂
No ale właśnie nie wytrwałaś do końca bo ostatni odcinek jeszcze nie wyszedł.
@Artur: jak nie wyszedł? ja już mam cały sezon na dysku 🙂 10 odcinków 🙂
Kolega niedoinformowany widać. Wyemitowano już cały sezon, moja recenzja jest tego dowodem.
a no faktycznie, teraz sobie włączyłem i przypominam sobie że już go widziałem, ale finał jest tak słaby że naprawdę jakoś wypadł mi z głowy i liczył