10 Cloverfield lane (2016)
Młoda kobieta po kłótni z ukochanym wsiada w pośpiechu do auta i rusza w długą. Wtedy dochodzi do wypadku. Ktoś zepchnął Michelle z drogi i zostawił na pastwę losu. Kobieta budzi się po jakimś czasie i wcale nie znajduje się we wraku auta, a w podziemnym bunkrze. Ma złamaną nogę i jest przykuta do ściany.
To niejaki Howard, emerytowany wojskowy zaciągnął ją tam. Gdy mężczyzna próbuje wyjaśnić Michelle zaistniałą sytuację przekonuje ją że wcale nie jest jej oprawcą a wybawcą. Miejsce, w którym się znajdują to podziemny bunkier pod jego farmą na Cloverfield Lane. Schron na wypadek apokalipsy, która właśnie się zaczęła.
O „10 Cloverfield Lane” słyszałam tyle pochlebnych opinii, że aż wydało mi się to podejrzane.
Tytuł filmu nasuwa skojarzenie z obrazem z 2008 roku, paradokumentem „Cloverfield”, gdzie grupa ludzi jest świadkiem ataku na miasto w wykonaniu olbrzymiego potwora. Obiło mi się o uszy, że „10 Cloverfield Lane” ma być sequelem lub prequelem tamtego działa, co nie wzbudziło we mnie entuzjazmu. Okazuje się jednak, że oba obrazy nie mają ze sobą wiele wspólnego. Inna formuła, inne okoliczności, inne wydarzenia. Wspólny jest motyw ataku na amerykańską ludność. No i brzmienie tytułu.
Film kręcony jest klasycznie. Wszystko zaczyna się z chwilą, gdy Michelle budzi się w bunkrze Howarda. Ten z miejsca robi na widzu wrażenie jakiegoś nawiedzonego prepersa. Jego wycackany bunkier przypomina przytulną dziuple, w której czas zatrzymał się w latach ’60. Taki mały amerykański domek pogrzebany pod ziemią.
Zachowanie mężczyzny, jego argumenty, jego opowieść nie budzi zaufania zakutej w łańcuch dziewczyny. Czuje się uprowadzona wbrew woli, chce wyjść i na własne oczy przekonać się, czy doszło do apokalipsy. Niestety Howart utrzymuje, że powietrze na zewnątrz jest skażone i w żaden sposób nie może narazić jej na takie ryzyko.
Kobieta nie jest jedyną lokatorką bunkra. Wraz z Howardem schronienie znalazł tam także miejscowy robotnik, Emmet, który podobno był świadkiem wydarzeń na powierzchni. Czy to przekona Michelle, że Howart nie jest wariatem? Nie, dopiero gdy ta na własne oczy zobaczy jedną z ofiar, pozostałych na zewnątrz, pogodzi się z losem. Przynajmniej do czasu gdy inna sytuacja nie wzbudzi na powrót jej czujności.
Filmy ukazujące życie ludzi w post apokaliptycznym świecie bywają na prawdę mocne. Weźmy chociażby „Drogę”, nie jest nawet thrillerem, a miażdży psychicznie. „Miasto ślepców”, czy „Divide” w dosadny sposób ukazują życie grupy ludzi, którzy zostają uwięzieni. Izolacja jest jedyną szansą na przeżycie, a egzystencja przypomina partyzantkę i nie niesie nadziei na lepsze jutro. W obydwu tych obrazach dochodziło do tak rażących nadużyć, że można powiedzieć o zezwierzęceniu człowieka, całkowitej dehumanizacji. Przy nich „10 Cloverfield Lane” wypada bardzo niewinnie.
W zasadzie jedynym niepokojącym elementem tej sytuacji jest postać Howarda. Myślałam, że facet mocno się rozkręci, ale nic z tego. Poszalał trochę w finale, ale nie było to nic co zaskarbiłby sobie większa uwagę z mojej strony. Zarówno forma jak i treść tego filmu jest bardzo lekkostrawna. Zaskakujący finał, który miał zwalić mnie z nóg, jak zapowiadali Ci, którzy film już widzieli wzbudził obojętność. Rozgrywające się do tego momentu wydarzenia nawały dwie możliwości interpretacji, albo była apokalipsa, albo nie i wybrano jedną z nich, okraszając finał spektakularnymi efektami. I tyle. Nie zaserwowano tu nic czego by do tej pory nie było. Czułam, że zachwyty nad tym filmem są nad wyrost…
Ogólnie ogląda się go dobrze. Mamy trochę przestoju w środkowej partii filmu, którą można by wypełnić czymś ciekawszym niż gadka szmatka o dupie Maryni, można by dać większe pol do popisu naszemu prepersowi Howardowi. A właśnie, Howard i odtwórca jego roli, nieoceniony John Goodman jest najlepszym co mogło się tej produkcji przydarzyć.
Mary Elisabeth Winstead wcielająca się w postać Michelle wypadła raczej niemrawo. Często widuję ją na ekranie i za każdym razem mam wrażenie, że nie potrafi się pozbyć kija z dupy.
Słowem podsumowania mogę powiedzieć tyle, że nie da się o tym obrazie powiedzieć ani wiele złego ani wiele dobrego. Dla mnie był dobry, niezły, trochę lepszy średniak. I tyle.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:7
Klimat:8
Napięcie:6
Zabawa:6
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
to coś:6
60/100
W skali brutalności:1/10
Gość: Cześć, *.dynamic.chello.pl napisał
Wszędzie czytam że to hit że zaskakujący i nieprzewidywalny a tu wybrali jedną z 2 opcji i tyle nic zaskakującego. A motyw z butelką to szczyt wszystkiego. Film poprawny choć nudnawy z wątkami z dupy które nijak się miały to finału typu córka i jej ciuchy oraz porwanie. Z niecierpliwością czekałam na Twoją recenzje bo w 90% zgadzam się ze wszystkimi Twoimi ocenami filmów i mam podobny gust dlatego ucieszyłam się ze i tym razem mamy podobne zdanie. Film 5.5/10
Gość: Syriusz, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Film rzeczywiście dosyć średni, ale interesujący. Mimo, że tego nie widać, to jednak istnieje jakiś związek z filmem z 2005 r. Widać to chociażby w jednej scenie. Wydawało mi się to dziwne, że w scenie, gdy główna bohaterka przemieszcza się przewodem wentylacyjnym, aby naprawić urządzenie od tlenu nagle następuje dziwne ujęcie na kopertę na podłodze. Myślałem, że będzie miała ona jakieś znaczenie w dalszej części filmu, ale gdy już jej więcej nie pokazono bardzo mnie to zainteresowało. Wystarczyło kilka kliknięć żeby poznać dalszą historię. W Archiwum Internetu dostępna jest nieaktywna już strona fikcyjnej firmy, która była odpowiedzialna za wydarzenia w pierwszym filmie. Stronę tą założono na krótko przed premierą pierwszego filmu w 2005 r. Na jednej z podstron możemy przeczytać o pracowniku miesiąca, którym jest… postać grana przez Goodmana. Jest tam nawet zdjęcie tego aktora. Zapewne pamiętacie, jak bohater opowiadał o swojej pracy. Kto wie, czy nie wiedział wcześniej o tym, co się wydarzy.
Podejrzewam, że te dwa filmy nie są ostatnimi. Producenci stworzyli uniwersum i możemy spodziewać się kolejnych filmów. W tym momencie trwają przygotowania do filmu o bardzo tajemniczej fabule. Ma opowiadać o załodze statku kosmicznego, która myśli, że niszczyła ziemię. Nic jeszcze nie potwierdza związku tego filmu z innymi, ale tak samo było przez długi czas z recenzowanym przez Ciebie filmem. Pozostaje nam tylko czekać
Gość: fabienka, *.15-1.cable.virginm.net napisał
uwielbiam Twoje recenzje:) Tym razem sie usmialam z kija w dupie:) Powinnas wygrac jakis konkurs na bloga czy cos bo jest po prostu swietny moim skromnym zdaniem:)
ilsa333 napisał
Dzięki, Fabianko, ale nie startuję w żadnych konkursach.
Cieszę się, że moja opinia na temat tego filmu nie jest tak bardzo odosobniona jak się spodziewałam, bo już sadziłam, że coś ze mną nie tak:)
Syriusz, ale z Ciebie detektyw, że dopatrzyłeś się takiego drobnego elementu. „Projekt Monster” oglądałam tak dawno i z tak niewielkim zaangażowaniem, że na pewno bym tego nie zapamiętała.
Gość: bobo, *.hcm.com.pl napisał
Lubię filmy tego typu, zachęciłaś mnie do obejrzenia swoją recenzją, polecam w podobnym klimacie wg. mnie dobry film z 2015 Ukryci – Hidden, jeden z lepszych które ostatnio oglądałem.
ilsa333 napisał
Pisałam już o „Hidden”. https://bibliahorroru.pl/2015/10/To-co-ukryte
Bardzo dobry, dużo lepszy niż ten z prawdziwie zaskakującym finałem.
Gość: Cześć, *.dynamic.chello.pl napisał
Hidden to mistrzostwo przy tym średniaku.
brazowy_jenkin napisał
Syriusz, a poszedłeś tropem napisu na koszulce Howarda? Można się dowiedzieć dużo więcej o całej historii.