Das Experiment/ Eksperyment (2001) vs
The Experiment/ Eksperyment (2010)
Dwa filmy opowiadające praktycznie tę samą historię.
Pierwsi byli Niemcy. Oliver Hirschbiegel w dwutysięcznym pierwszym roku stworzył, podstawie głośnej książki, „Black box,” film inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Wydarzeniami mającymi miejsce za oceanem w latach 70. Amerykańscy twórcy zazdrośnie patrzyli na sukces filmu, który sprawił iż Hollywood zwróciło uwagę na twórce „Komisarza Rexa” i po kilku latach pracował on już przy kasowych produkcjach w USA. Swoim zwykłym zwyczajem wykupili prawa do filmu i nakręcili swoja wersję.
Dziś porównam obydwie produkcje.
Fabuła jest w zasadzie jedna i ta sama: Grupa śmiałków połakomiła się na udział w eksperymencie psychologicznym za godziwe wynagrodzenie. Miał on trwać 14 dni, a sprawa polegała na symulowaniu życia więziennego i obserwacji zachowań społecznych w dwóch sytuacjach: gdy badany jest więźniem pozbawionym praw obywatelskich, wtrąconym za kraty i zdanym na łaskę władz, oraz gdy badany jest strażnikiem więziennym z praktycznie nieograniczoną władza nad podopiecznymi. Po przeprowadzeniu wstępnych badań śmiałkowie zostali przydzieli do grup więźniów lub strażników.
W obydwu filmach skupiamy się na głównym bohaterze. W wersji niemieckiej jest on dziennikarzem, który bierze udział w eksperymencie by zdobyć materiał do reportażu.
Nie od dziś wiadomo, że eksperymenty na ludziach budzą dużą krytykę społeczeństwa.Dlatego też zazwyczaj wieści o badaniach nie ogłasza się wszem wobec, raczej werbuje się ochotników wśród studentów 'za punty’ do egzaminu. Mało kto porywa się też na badania wychodzące po za obręb laboratorium gdzie najłatwiej manipulować zmiennymi i kontrolować metodologię. Jednak nie zawsze.
Niektórzy ryzykują dla nauki i to właśnie te eksperymenty przynoszą najciekawsze wyniki i oburzają społeczeństwo. Chyba każdy słyszał o słynnym eksperymencie Milgrama z 'rażeniem prądem’ mającym badać wpływy autorytetów na jednostkę. To były lata ’60 ,a naukowca 'zainspirowały zbrodnie wojenne’, a raczej zachowanie ludzi wobec autorytetów nakazującym im łamanie praw człowieka. Wyniki były 'porażające’: Zawieście na moment koncepcje winy i kary, powiedzcie człowiekowi, że 'może’, a w większości przypadków bezrefleksyjnie uczyni krzywdę drugiemu człowiekowi żeby się przypodobać, żeby wypełnić swoją role.
W przeszło dziesięć lat później inny psycholog, Philip Zimbardo, autor wielu interesujących publikacji z dziedziny psychologi społecznej, analizujących ciemną stronę ludzkiej natury podjął się eksperymentu bardzo podobnego. Tu też skupił się na pełnieniu ról społecznych. Wybrał za cel sprawdzenie do czego zdolni są ludzie by wypełnić narzuconą rolę. Jak wtłoczenie w daną funkcję społeczna zmienia człowieka.
Wybrał badanych, którzy nie mieli kryminalnej przeszłości, nie wykazywali skłonności do agresji i przydzielił im zadania. W piwnicy uniwersytetu stworzono więzienie i wtrącono tam ludzi. Pieczę nad nimi sprawowali reprezentanci drugiej grupy badawczej, strażnicy. Eksperyment przerwano w połowie. Reszta to już historia.
W pierwszej wersji filmu, jak wspomniałam, skupiamy się na postaci reportera, który niemal od początku trwania eksperymentu, od chwili, gdy został utytułowany więźniem numer 77 dążył do buntu. Wydaje mi się, że początkowo robił to by uatrakcyjnić zebrany materiał, żeby więcej 'się działo’, jednak z czasem przyjął on role obrońcy praw więźniów, przerażonego tym do czego zaczął zmierzać eksperyment.
W remake, w którym główną postacią jest były opiekun DPS od początku mamy do czynienia z człowiekiem hołdującym zasadom humanizmu. W główna rolę, więźnia 77 wciela się tu mój ulubieniec, Adrien Brody. Moim zdaniem wypada on na ekranie lepiej niż jego niemiecki odpowiednik, ale warsztatowo obydwaj panowie są okej.
Charakterystyczni są też przedstawiciele straży więziennej. Niemiecka produkcja postawiła na sportretowanie ich tylko i wyłącznie w warunkach eksperymentu. Nie wiemy jak wyglądało codzienne życie najgorszego z klawiszy i jego przybocznych. Chyba amerykanie wyczuli w tym miejscu potencjał i postanowili poświęcić trochę taśmy tej kwestii:
W Eksperymencie z 2010 najgorszym klawiszem okazuje się człowiek najbardziej niepozorny. Facet w średnim wieku, lubiący oglądać czarno białe melodramaty, całkowicie podporządkowany mamusi, z którą mieszka. Jego przemiana z sympatycznego i nieśmiałego Murzynka w rozwścieczonego 'Czarnucha’ któremu staje w momencie, gdy dopuszcza się przemocy jest imponująca i najlepiej ukazuje wyniki eksperymentu. Władza, która nagle na niego spada powoduje odbicie palmy, po prostu. Klawisz zostaje utytułowany Kapitanem przez innych strażników po tym jak zaimponował im metodykom postępowania z więźniami. A wszytko dzięki własnym doświadczeniom w byciu ofiarą. Nikt nie będzie lepszym oprawcą niż ktoś, kto wcześniej był ofiarą. Facet wykorzystał dokładnie to czego sam doświadczył w życiu: upokorzenie.
Ciekawym typkiem jest też rozrywkowy młodzian, którego początkowo wytypowałam na największego skurwiela. Jego głównym celem jest zamaskowanie własnych homoseksualnych skłonności, co nie znaczy, że nie próbuje się po cichu wyżyć angażując w to podległych.
W wersji oryginalnej nie pojawia się wątek seksualnej przemocy, a miała ona miejsce w Stanford. Ciekawostka dla fanów „Wikingów”: tle jako klawisz przemyka też 'Ragnar Lodbrok’, jako postać z dalszego planu 😉
Każdy z filmów w znaczącym stopniu odbiega od prawdziwej historii, ale wcale nie mam o to pretensji. Jeśli miałbym powiedzieć, który z filmów bardziej sprawę przejaskrawia to postawiłabym na wersje niemiecką. To co dzieje się w finale jest już całkowitym apogeum, może trochę do przesady, ale nie mnie oceniać. Zarówno w jednym jak i w drugim filmie będą ofiary w ludziach. W eksperymencie Zimbardo nikt nie zginął.
Polecam obydwa filmy, bo jakoś znacząco nie odbiegają od siebie poziomem. Amerykanie starają się być bardziej klarowni natomiast Niemcy efektowni. Co kto lubi. Dla mnie obydwie wersje są interesujące.
Filmy poruszają bardzo ważny temat. Robią to w sposób dosadny i bezkompromisowy. Pokazują jak niewiele czasem potrzeba by z człowieka zrobić bydle. Mam tu na myśli zarówno więźniów, jak i strażników.
Ktoś komu przydzielono daną rolę potrafi w nią wejść bardzo szybko i nie zawsze chce z niej rezygnować. Okrzyk Klawisza z wersji amerykańskiej „To wszytko co mamy nie możecie nam tego zabrać” dosadnie pokazuje jak władza zmienia człowieka. Jak bardzo się w niej rozsmakowuje i nawet jeśli jest tylko iluzją to będzie się jej trzymał pazurami.
Co się tyczy więźniów niektórym bardzo łatwo jest odebrać godność. Szybko poddają się roli byleby przetrwać. Rezygnują z praw. Inni będą walczyć i gotowi będą się poświęcić w imię zasad. Sposób w jaki ukazuje to film, którykolwiek z nich, mocno wali w głowę, więc musicie się przygotować na sporą dozę brutalności.
Moja ocena:
Eksperyment (2001):7/10
Eksperyment (2010):8/10
Gość: Magda, *.adsl.inetia.pl napisał
Ilsa, kiedy będzie wpis o Salem? Nie mogę się doczekać 🙂
ilsa333 napisał
Trochę mi pokrzyżowali plany zamykając pewne strony i miałam problem z oganięciem ostatnich odcinków. Teraz już je mam, jak tylko będę mieć chwilę to obejrzę i napisze