Para entrar a vivir / Apartament (2006)
Clara i jej narzeczony Mario planują zakup nowego mieszkania. Mężczyzna natrafia na wyjątkowo atrakcyjnie wyglądające ogłoszenie i namawia swoją pannę do bliższego zapoznania się z ofertą. Tak oto młodzi trafiają do zapomnianej przez świat dzielnicy Madrytu, gdzie już oczekuje na nich rozentuzjazmowana pośredniczka. W strugach deszczu wkraczają do budynku, ni to bloku, ni to kamienicy, gdzie czeka ich obraz nędzy i rozpaczy. Starsza pani nachalnie wciska im zapuszczony apartamencik, nie chcąc nawet słyszeć słowa sprzeciwu. Gdy Clara i Mario są już zdecydowani grzecznie odmówić kupna spostrzegają, że czy tego chcą czy nie, już są lokatorami obskurnego domostwa…
Film został wydany w ramach serii „Películas para no dormir”- Filmów, które nie dadzą ci zasnąć. Wspominałam już o tym hiszpańskim odpowiedniku „Masters of horror” przy okazji wpisu o horrorze „Pokój dziecięcy„.
Jego reżyserem, a także jednym ze scenarzystów jest nie kto inny jak twórca osławionej serii „Rec”, horrorów „Ciemność„, „Delikatna” i thrillera „Słodkich snów„. Zaraz po del Toro jest moim faworytem jeśli chodzi o hiszpańskie kino grozy.
„Apartament” oscyluje wokół podgatunku torture porn i survival horror, nie zabraknie mocnych, krwawych scen więc można by to od biedy podciągnąć też pod gore.
Najmocniejszym punktem filmu jest towarzyszące widzowi napięcie. Niemal od początku do końca śledzimy niesamowicie wartką akcję. Dla człowieka, który zaznajomiony jest z wątkiem „psychopata vs biedne ofiary” wie, że będzie trochę przewidywalnie. Wie, że świra trzeba zabić kilkakrotnie, kilkakrotnie upewnić się, że zdechł i jeszcze mieć oczy i uszy szeroko otwarte bo nie wiadomo kto jest swój a kto wróg, nie warto wracać się do lochu tortur nawet z najbardziej szlachetnych pobudek, trzeba walić świra w łeb i spieprzać jak najdalej:)
No cóż, pomimo iż mamy tu do czynienia z daleko posuniętą przewidywalnością film ogląda się bardzo dobrze i nawet można mieć nadzieję, że z pojedynku z psycholem ofiarowate ofiary wyjdą cało.
Nie mogę tu za bardzo naświetlić kwestii mordercy, bo to spory spoiler by był ale rzec mogę, że sprawa jest ciekawa, morderca brawurowo kopnięty w czerep i dostarczy widzowi sporo rozrywki. Aktorstwo jest takie sobie, ale oczywiście jak to często bywa pierwsze skrzypce gra świr i świr gra bardzo dobrze i przekonująco.
Bez stresu można po ten film sięgnąć:)
Moja ocena:
Straszność:8
Fabuła:7
Klimat:6
Zaskoczenie:6
Zabawa:8
Dialogi:6
Aktorstwo:7
Zdjęcia:7
Oryginalność:6
To coś:6
67/100