Legendarna posiadłość – Heather Graham
Akcja nowej powieści amerykańskiej pisarki, Heather Graham, toczy się w Filadelfii, gdzie od ponad dwustu lat stoi legendarna posiadłość, pamiętająca czasy walk o niepodległość.
Dom rodzin Tarlenton i Dandridge, od nazwisk, których wziął swoją nazwę, współcześnie służy za miejsce wycieczek pasjonatów historii Filadelfii.
Z domem wiąże się legenda o młodej patriotce, Lucy Tarlendon, która to miała zginąć z rąk brytyjskiego generała.
Alison Leigh, miłośniczka historii, wykładowca akademicki i przewodniczka w Tarlenton-Dandridge House poświęca się pracy badania przeszłości Lucy.
Pewnego dnia jeden z jej współpracowników, młody Julian, zostaje znaleziony martwy w gabinecie należącym niegdyś do seniora roku Tarlentonów. Nabity na bagnet młodzieniec zaczyna materializować się w legendarnej posiadłości jako duch by pomóc Alison w rozwikłaniu tajemnicy domu.
Jako, że okolicznościom śmierci chłopaka towarzyszy niezwykła otoczka do akcji włącza się Ekipa Łowców, czyli specjalna sekcja FBI zajmująca się sprawami kryminalnymi o paranormalnym powiązaniu. Kluczem do rozwiązania zagadki śmierci okazuje się być historia domu.
Muszę przyznać, że po lekturze zaledwie jednej książki Heather Graham, „Niewidzialne„, nie dołączyłam do grona jej fanów. Mimo wszytko starsza powieść podobała mi się zdecydowanie bardziej niż publikacja z tego roku.
W zasadzie „Legendarnej posiadłości” mogę zarzucić te same wady co „Niewidzialnym”, czyli wątpliwej jakości styl autorki, przede wszystkim uporczywe powtórzenia, wtrącenia z kosmosu i nachalnie upchnięty w fabułę thrillera wątek romansowy.
Autorka nie potrafi obejść się bez wrzucania swoich bohaterów na łóżko, ale zanim to się stanie maltretuje czytelnika wynurzeniami z rodzaju westchnień zadurzonej gimnazjalistki/gimnazjalisty.
On i ona, w tym przypadku agent Tyler i Alison zachwycają się sobą po cichu podczas, gdy lista ofiar śmiertelnych rzekomo nawiedzonego domu cały czas rośnie. Na co drugiej stronie mamy kwiatki w stylu:
„Nagle zrozumiała, ze jest nie tylko atrakcyjny, ale wręcz… seksualnie pociągający.”
„Właśnie w tym wyjątkowym momencie zrozumiała, że bliskość Tylera intryguje ją i podnieca”.
Ja sama w tych 'wyjątkowych monetach’, gdy autorka znowu schodziła na temat podnieceń, po prostu omijałam akapit, bo szerze mówiąc mało mnie to interesowało, drażniło i wybijało z rytmu śledzenia właściwej akcji, tej z mordami, duchami i nawiedzonymi obrazami.
Może gdyby umiała w ciekawszy sposób wprowadzić uczucie na arenę zbrodni, jakość bym to przetrawiła. Niestety nie widziałam żadnego uzasadnienia dla takiego wątku po za namiętną potrzebą autorki by sparować wszystkich bohaterów biorących udział w akcji powieści. W poprzedniej czytanej przeze mnie książce uczyniła to z Loganem i Kelsy, którzy w „Legendarnej posiadłości” już cieszą się swoją miłością.
Jeśli idzie o wątki paranormalne to tu trochę też przegięła, czyniąc z jednego ducha nadwornego błazna, który albo plecie bez sensu albo usypia. Drugi pojawia się jako widmowa postać przemykająca po posiadłości i to bardziej ma dla mnie ręce i nogi.
Na pewno niektórych z Was, którzy sięgniecie po tę powieść zainteresuje tło historycznie. Graham bardzo lubi gloryfikować przeszłość Stanów Zjednoczonych, waleczność kolonistów, zamykając usta na mniej pozytywne aspekty sprawy jak masowe mordy na rdzennych mieszkańcach terenów, czy niewolnictwo 😉 Mnie ten patriotyczny ton raczej nudził i tak na dobrą sprawę jedyne, co mogę pochwalić w tej powieści to wątek kryminalny, całkiem dobrze ułożony, choć w finale oczywiście musiał się pojawić motyw niespełnionego uczucia (blee). A i wątek duchów zwierząt, ale to już moja osobista słabość do tych stworzeń.
Wielu osobom nie wadzi mieszanie motywów paranormalnych z romansowymi – mnogość tego typu dzieł tylko temu dowodzi. Więc nawet bez mojego błogosławieństwa Pani Graham znajdzie swoich zwolenników a „Legendarna posiadłość” dorówna popularności jej poprzednim siedemdziesięciu tytułom.
Moja ocena: 4+/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Burda:
Dodaj komentarz