Jisatsu sâkuru/Suicide Club/Klub samobójców (2001)
Grono moich ulubionych azjatyckich filmów grozy otwiera, moim zdaniem, najlepszy z nich. I gówno mnie obchodzi, że wyreżyserował go koleś zajmujący się robieniem gejowskiego porno.
Japońskie dzieci są straszne, to fakt niezaprzeczalny. Dzieci z tego filmu lubią klimat gore. Dobry krwawych scen w tym filmie nie zabraknie, a zadbają o tym dziewczęta i chłopcy w szkolnych mundurkach, oraz przedszkolaki śpiewające wesołe piosenki o tym jak to fajnie się zabić- oczywiście nie wprost, nie wprost- w japonii nic nie jest wprost…
Poza świetnym gore mamy jeszcze wiele nad czym fan dobrego horroru może się rozpłynąć… Jest czymś więcej niż horrorem ze śledztwem kryminalnym w tle- ma ciekawe przesłanie. W zasadzie opiera się na psychologii grupy, jedna osoba rzuca pomysł żeby skoczyć z dachu, więc czemu nie? W gruncie rzeczy tak łatwo jest się zabić. Czemu więc nie założyć klubu samobójców? Czemu nie popełniać samobójstwa publicznie? Masowe media japońskie patrzą na to wszytko i w pewien sposób promują. Mamy tu więc do czynienia z wysokim stopniem zajebania.
Film ambitny i zapadający w pamięć. Środowisko pornograficzne jest na pewno dumne z takiego „wychowanka”:)
Trailer: www.youtube.com/watch?v=3F6pqD2pqr4
Moja ocena: 10 czaszek
Dodaj komentarz