Bates Motel/ Motel Bates – Sezon 5 (2017)
Norman Bates mieszka sam w wielkim domu i sam prowadzi motel. Jego droga mama została pochowana, ale troskliwy syn nie pozwolił jej długo gnić w ziemi. Jak wiedzą fani oryginału i widzowie poprzedniego sezonu Norman trzyma truchło matki ukryte w domu, a jego psychika ulega coraz głębszej dezintegracji. Coraz częściej zmienia się w matkę, choć trzeba przyznać, że w finałowym sezonie piątym jest już świadomy swojej choroby, co jednak nie przeszkadza mu w uleganiu halucynacjom.
Sezon piąty jest jednocześnie pożegnaniem z serialowym Batesem. Będzie mi go brakować, choć w trakcie śledzenia poprzednich sezonów miałam względem tej historii wiele uwag.
Finałowy sezon powinien być najbliższy literackiemu oryginałowi i Hitchcockowskiej ekranizacji. Jego akcja rozgrywa się gdy Norman sam prowadzi motel, od śmierci matki minęły dwa lata. Serialowy Norman wzorem tego książkowego i filmowego trwa w przekonaniu, że jego matka żyje. Dalej kieruje jego działaniami i od czasu do czasu całkowicie przejmuje kontrolę nad jego ciałem.
Norman w tym czasie dokonał kilku morderstw.
Serialowy świat przedstawiony, wątki i bohaterowie ulegli jednak sporej przemianie względem swoich pierwowzorów toteż ciężko się dziwić, że nawet na finiszu nie zobaczymy tu tego co w „Psychozie„.
Szczerze mówiąc liczyłam, że ostatni sezon tego, jakby nie patrzeć prequelu „Psychozy”, zakończy się w chwili gdy powinna rozpocząć się akcja właściwego filmowego oryginału. Czyli coś na zasadzie Marion defrauduje pieniądze, widzimy jej ucieczkę i historia kończy się w momencie, gdy ta przekracza próg motelu i poznaje Normana. Co będzie dalej, wiemy z filmu Hitchcocka i książki Bloocha.
Nie drodzy Państwo, nic z tego.
SPOILER: W serialu Norman nawet nie zabija Marion tylko jej kochanka… W dodatku twórcy serialu całkowicie pogwałcili Hitchcoowski przykaz obsadzania blondynek w rolach ofiar i z Marion zrobili Murzynkę, a w tejże roli… Rihanna 🙂 KONIEC SPOILERA
Cały więc czas w mojej głowie pobrzmiewa ten sam zarzut względem serialu: nie trzyma się nie nie chce się trzymać oryginału. Ale spójrzmy co dostajemy w zamian?
W zamian dostajemy bardzo dobrze skonstruowane postaci Normana, jego matki i doskonale przedstawiony motyw jego choroby. Nie da się ukryć, że tym serial punktuje na tyle, że ortodoksyjni fani Hitchcocka przy odrobinie dobrej woli będą w stanie zaakceptować tak inny bieg wydarzeń.
Przez pięć sezonów mieliśmy okazje śledzić rozwój głównego wątku, czyli obłędu Normana, jego dziwnej, przedziwnej relacji z matką, która budzi bardzo ambiwalentne uczucia. Nie mamy tu tak kategorycznie przedstawionych postaci. Norma wcale nie była jędzą, jak mogliśmy wywnioskować z „Psychozy”, była matką która z miłości i poczucia winy popełniła wiele błędów wychowawczych. Norman to też trudny orzech do zgryzienia, człowiek autentycznie chory, którego ciężko postrzegać w biało czarnych barwach. Przyznam, że z perspektywy całości nawet wątki poboczne nie wydają mi się tak złe i niepotrzebne. Cóż, jest to serial mainstreamowy, który wykorzystuje klasykę i tyle. Mogło być gorzej.
Podsumowując, nie dostałam od tego serialu tego czego bym chciała, ale moje rozczarowanie, to jedno, a obiektywna ocena to drugie.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:6
Klimat:7
Napięcie:7
Zabawa:7
Zaskoczenie:7
Walory techniczne:7
Aktorstwo:9
Oryginalność:5
To coś:7
65/100
W skali brutalności:2/10
Ocena całego serialu:
Sezon 1:72/100
Sezon 2: 66/100
Sezon 3: 68/100
Sezon 4: 75/100
Sezon 5: 65/100
Całość:7/10
Niech mnie kule biją! Ostatnio przypomniałem sobie o tym serialu i zobaczyłem, że powstały trzy nowe sezony odkąd skończyłem oglądać drugi. Nie czytam recenzji z obawy przed spoilerami, ale po zdjęciach widzę, że w piątym sezonie mama Normana zacznie powoli przybierać image, jaki znamy z oryginału 🙂
bałabym się obejrzeć
Powróciłam do serialu po długiej przerwie, poprzednio zakończyłam na 3 sezonie. Odstawiłam na później. Ale wróciłam i wcale nie żałuję. 4 sezon bardzo mi się podobał, akcja mocno przyspieszyła. Finał również mi się podoba.
Wcale nie przeszkadzają mi różnice względem oryginału, wręcz przeciwnie. Oglądając czekałam aż Marion zginie a tu niespodzianka- nie ginie. Dzięki temu nie było z zapartym tchem oglądałam dalej bo nie wiedziałam co może się wydarzyć.
Co do Normana- świetnie wykreowana i zagrana postać, nawet łezka poleciała jak zginął. Jednak, mimo to, serial według mnie należy do Normy- fantastycznie zagrała we wszystkich sezonach.