The Iceman/ Iceman:Histria mordercy (2012)
W sześć lat od niewyjaśnionej śmierci skazanego na podwójne dożywocie mordercy, Izraelski reżyser postanowił wykorzystać historię jego życia do nakręcenia tego oto filmu.
Długo się do niego przymierzałam z obawy oto, że twórca zaserwuje jakąś słodkopierdzącą opowiastkę zamiast wiarygodnego portretu faceta, który zabił, jak sam twierdził, blisko dwieście osób.
Moje obawy niestety się potwierdziły.
Richarda Kuklińskiego poznajemy jako pracownika 'wytwórni’, a raczej 'przetwórni’, filmów porno. Dokładnie w chwili, gdy spotyka swoją ukochaną i bierze z nią ślub. Jego 'silna osobowość’ szybko wpada w oko członkom mafii toteż Kukliński przebranżowuje się na płatnego mordercę. Dni upływają mu na strzelaniu, podrzynaniu gardeł i czułej opiece nad córkami i małżonką. Aż do chwili gdy poznaje kolegę z branży, który podrzuca mu pomysł uświetnienia działalności zamrażaniem zwłok ofiar, dla zmylenia lekarzy sądowych oraz podrzuca pomysł używania bardziej subtelnych wynalazków jak cyjanek. Tak w mediach rodzi się legenda Icemana.
Jego 'pseudonim artystyczny’ można odnieść nie tylko do techniki działania, ale także, a może przede wszystkim do wewnętrznego chłodu, wręcz duchowej zmarzliny, która sprawiała, że człowiek ten nie czuł nic.
Nasz rodak zawsze był obiektem mojej (chorej) fascynacji, dlatego przykro mi było patrzeć jak w filmie „Iceman: Historia mordercy” zostaje poddany kastracji.
Miałam wrażenie, że twórcy chcą z gościa zrobić „Leona zawodowca”. Dziwne, że nie dopisali do scenariusza fragmentu z przygarnięciem sierotki. Choć, scena w domu jednej z ofiar, gdzie Richie darowuje życie siedemnastolatce, którą znajduje w szafie jest już o krok od adopcji i otoczenia opieką.
Druga sprawa rzucająca się w oczy: relacja z żoną. W filmie mamy tylko jeden fragment. w którym w wykazuje wobec niej agresje. Oczywiście ogranicza się do krzyku i rzutu zastawą stołową, co w konfrontacji z tym, co Kukliński mówił swojej relacji z małżonką wygląda jak rodzinna sielanka.
Aktor wcielający się w rolę Polaka robił, co mógł by jak najlepiej oddać emocjonalny chłód i bezwzgledność, niestety w scenariuszu zabrakło momentów popisowych. Niemniej wykonał kawał dobrej roboty i bardzo go za to chwalę.
W historii życia i kariery ominięto najbardziej makabryczne mordy, typu więzienie ludzi w jaskini ze szczurami do momentu, aż ofiary zostaną pożarte żywcem. Pominięto też fakt że Kukliński miał kolekcje taśm super 8, z tego typu wydarzeń, które odtwarzał sobie by 'wreszcie coś poczuć’.
O jego dzieciństwie, czyli przemocowym ojcu i oziębłej emocjonalnie matce, o zrzucaniu psów z dachu, wiązaniu kotów ogonami i innych przeżyciach, które ukształtowały te bryłę lodu, nie ma praktycznie ani słowa. Zamiast tego nasz bandzior recytuje wiersze dla swojej córki na szesnaste urodziny.
Owszem, Kukliński dobrze traktował swoje dzieci i należało podkreślić iż były dla niego jedynym ważnymi osobami, ale w końcu to historia psychopaty cierpiącego na poważne zaburzenia (deficyt lęku, osobowość dyssocjalną, osobowość paranoidalną) i warto by było o tym pamiętać.
Film, jako taki, jest dobry, ale perspektywa z jakiej ukazano historię życia Kuklińskiego jest mocno kopnięta. Osobom, które mają względem tego wątpliwości polecam dokument, w trakcie którego Iceman rozmawia z psychiatrą. To jest prawdziwy Iceman. Żywy jak cholera. Wzbudzający bardzo skrajne emocje- bynajmniej we mnie- od przerażenia do współczucia gdy mówi, że przez to, że nie czuje nic jest najbardziej samotnym człowiekiem na ziemi. Z kimś Wam się to kojarzy? Mnie osobiście z automatu przyszedł na myślPotwór Frankensteina, podobnie jak Kukliński złożony ze 'złych’ części (R. był obciążony genetycznie zaburzeniami psychotycznymi) nauczony, że nikomu nie można ufać.
Co do filmu, po prostu nie kupuję go jako historii życia Kuklińskiego. Może jako obraz traktujący o jakimś tam fikcyjnym mordercy.
Moja ocena:
Straszność: 4
Fabuła:6
Napięcie:6
Klimat:5
Zabawa:7
Walory techniczne:7
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
To coś:3
Zaskoczenie:5
51/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz