Chór sierot – Sophie Hannah
Louise, matka siedmioletniego Josepha i żona Stuarta, bardzo ceni sobie święty spokój. Jak na ironię, to właśnie takiej wrażliwej duszy trafia się upierdliwy sąsiad rozmiłowany w starym rocku, który uporczywie nęka kobietę nocnymi balangami.
Poznajemy Louis pewnej deszczowej nocy kiedy to po raz kolejny idzie do swojego sąsiada na interwencję. Barwnie opisana przez autorkę sytuacja doskonale pokazuje nam z jakim typem osoby, mam tu na myśli naszą bohaterkę, będziemy mieć do czynienia przez całą lekturę „Chóru sierot”.
Louis zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Nie brak jej humoru i animuszu, jednak rozwój wydarzeń następujących po nieudanej próbie odzyskania upragnionej ciszy pokazują nam drugą stronę jej charakteru. Paranoiczka? Być może.
Z czasem Louis zaczyna słyszeć nie tylko Freediego Mercurego dającego koncert u sąsiada, lecz także chóry chłopięce. Czy ma to związek z tym, że jej ukochany brzdąc opuścił rodzinne pielesze by zostać chórzystą w elitarnej, brytyjskiej szkole?
Do tej pory nie miałam do czynienia z prozą Sophie Hanna,h czego bardzo żałuję. Autorka ma dość spory dorobek, a „Chórem sierot”, będącym połączeniem ghost story z thrillerem psychologicznym pokazała, że trafia w mój gust idealnie.
Początkowo wydawało mi się, że akcja powieści rozwija się bardzo wolno, ale to nie prawda. Bardzo czytelne sygnały tego, co było w zamyśle autorki zauważamy dosyć wcześnie, ja je jednak zignorowałam. Dlaczego? Ano dlatego, że stawiałam na zupełnie inne rozwiązanie tej zagadki. Z premedytacją wypierałam inne możliwości. Tym samym Sophie Hannah zagrała mi na nosie.
Po za niewątpliwie dobrą i wielowymiarowa historią mamy tu do czynienia z dobrym i dopracowanym warsztatem literackim. Nie da się nudzić czytając tą powieść. Niebywale wciąga. Śledzenie losów głównej bohaterki, przeplatanych wewnętrznymi monologami i pełnym paranoidalnego humoru „Dziennikiem hałasów” jest po prostu dobrą zabawą.
Nie zabranie tu także bardziej czytelnej grozy i przede wszystkim suspensu, który jak przyznaje w posłowiu do książki jej autorka, jest bardzo bliski jej sercu. W ramach tego tekstu poznałam także jej filmowe gusta, a tym samym inspiracje. Podzielam jej entuzjazm wobec horrorów, o których wspomniała więc nie dziwne, że także jej twórczość mocno przypadła mi do gustu.
„Chór sierot”- jak najbardziej polecam.
Moja ocena: 8+/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Burda:
Dodaj komentarz