The Lady Vanishes/ Starsza pani znika (1938)
Ostatnio udało mi się znaleźć fantastycznego chomika z mnóstwem bardzo, bardzo starych horrorów.Możecie się więc domyślać, że „Starsza pani znika” to dopiero początek:)
„Starsza pani znika” uważany jest za pierwszy z wybitniejszych filmów Hitchcocka. Ja osobiście mam mieszane uczucia wobec niego. Dlaczego? Zaraz wyjaśnię.
Scenariusz do filmu, jak zazwyczaj u tego reżysera bywa, powstał na podstawie powieści. Z tym, że tym razem wzięto na warsztat bardziej znane dzieło- przynajmniej w Anglii.
Akcja obrazu rozpoczyna się w niewielkim hoteliku w fikcyjnym mieście, w fikcyjnym europejskim państwie. Poznajemy tam wszystkich najważniejszych bohaterów dreszczowca: Młodą damę Iris Henderson (jej postać silnie kojarzyła mi się ze Scarlet O’Harą), muzyka Gilberta Redmana, dwóch dżentelmenów Caldicotta i Chartersa, parę kochanków Margaret i Ericka i oczywiście tytułową starszą panią.
Wszyscy oczekują w hotelu następnego ranka, kiedy to zostaną usunięte skutki zejścia lawiny i będą mogli wyruszyć pociągiem w dalsza podróż. Właśnie w pociągu rozgrywa się właściwa akcja obrazu, ale wierzcie mi, sporo czasu minie zanim w owym pociągu się znajdziemy…
Pewnie przysnęła bym z nudów przy tak długim (nawet jak na Hitchcocka) wstępie, ale na szczęście ów wstęp obfitował w masę humorystycznych zdarzeń i dialogów- tak też jest z resztą przez cały film. Zanim wszyscy szczęśliwie znajdą się w pociągu będziemy światkami zamachu, którego ofiarą stanie śliczna Margaret. Z pomocą przyjdzie jej starsza pani i obie kobiety staną się wiernymi towarzyszkami podróży do momentu, gdy starsza pani zniknie…
Nikt tak po prostu nie może zniknąć z jadącego pociągu. Iris jest pewna, że coś musiało się przytrafić starszej pani mimo iż pozostali towarzysze podróży nie wierzą w ogóle w istnienie owej damy. Oni twierdzą, że Irys mocno oberwała w głowę i w wyniku urazu w jej wyobraźni zrodził się obraz staruszki, może mają rację? A może wszyscy mają swoje powody by kłamać?
Rozstrzygnięcie nie jest takie proste. Obie strony konfliktu są przekonujące. Intryga nabiera rozpędu, aż do finału, który… no cóż, mnie mocno na prawdę mocno zawiódł…
Cały obraz zachowywał równowagę pomiędzy komedią a thrillerem, jednak nadszedł moment wyjaśnienia całej zagadki i wydał mi się on zdecydowanie śmieszny, a to bardzo źle, bo nie sądzę ażeby z założenia miał budzić humorystyczne skojarzenia. Obawiam się że Hitchcock traktował to bardzo serio.
SPOILER: Przez cały film zadawałam sobie pytanie: kim jest starsza pani? No i w finałowej konfrontacji się dowiedziałam, że jest tajną agentką, angielskim szpiegiem… Ze zdziwieniem uniosłam brwi i już miałam film wyłączyć, ale tego nie zrobiłam, może szkoda bo świetnego wrażenia po dobrze skonstruowanej intrydze nie zatarł by niesmak przesłodzonego happy end’u, który już dobił mnie totalnie.KONIEC SPOILERA
Oceniając ten film staram się jednak skupić na kiełkującym geniuszu artystycznym. Bowiem w filmie mamy już zalążki świetnie trzymających w napięciu tajemnic, inteligentnego humoru i specyficznego tylko na Hitchcocka klimatu.Więc jest ok:)
Moja ocena:
Napięcie (zamiast „Straszności”:):9
Klimat:7
Fabuła:7
Aktorstwo:7
Zdjęcia:6
Zaskoczenie:5
Zabawa:7
Dialogi:9
To „coś”:6
Oryginalność:6
62/100
Dodaj komentarz