Pokój na wieży – Edward Frederic Benson
Moje drugie spotkanie z Bensonem okazało się nie tak zachwycające jak pierwsze. Być może wysoko postawiona poprzeczka w zbiorze „Widzialne i niewidzialne” przyczyniła się do tego lekkiego zawodu? Nie każde z trzynastu opowiadań zawartych w zbiorze „Pokój na wieży” zrobiło na mnie wrażenie. Wręcz kilka z nich przyjęłam z zupełną obojętnością (np. „Grób Abdulla Alego”, czy „Istota z żywiołu”). Nawet tytułowe opowiadanie, czyli „Pokój na wieży”, umówmy się, nie strąciło mi z głowy kapelusza. Nie mniej jednak znalazłam tu warte uwagi perełki i na nich zamierzam się skupić.
Za najlepsze uważam utrzymane w klimacie folk horroru „Polowanie w Achnaleish”, które traktuje o dość niefortunnym pobycie w małej wiosce w hrabstwie Sutherland gdzie grupa znajomych miała wypoczywać na polowaniu w chatce myśliwskiej. Wierzenia miejscowych położyły się cieniem na planowanych rozrywkach (och, jaka szkoda), a ogólne poczucie zaszczucia i zagrożenia całkowicie zdominowały nastrój bohaterów. Bardzo ciekawy, niecodzienny pomysł, oparty na ludycznych podaniach.
Z ciekawą formą opowieści wampirycznej (?) mamy do czynienia w „Wyklętej” gdzie pechowi małżonkowie za sprawą znajomości z nową sąsiadką zmuszeni są dać wiarę teorii o reinkarnacji. A kim to była niesławna Pani Acres w przeszłym życiu? Tu możecie się dobrze zdziwić.
Na duchy też znajdzie się miejsce, chociażby w opowiadaniu „Sąsiednie łóżko” gdzie to lokator wynajętego pokoju zmuszony jest dzielić przestrzeń z kimś zupełnie niematerialnym. Ducha, w dość niekonwencjonalnej formule spotkamy w „Seansie Pana Tilly’ego”. Miłośnik seansów spirytystycznych ginie tragicznie w drodze na spotkanie z medium, ale mimo wszystko pojawia się na nim – co prawda w zupełnie innej roli. Na specjalną uwagę zasługuje tu opis pośmiertnych 'przeżyć’ – jakkolwiek to brzmi.
Resztę opowiadań uważam za niezłe średniaki. Nudzić się nie powinniście, ale po zachwyty trzeba się zgłosić do „Widzialnych i niewidzialnych”.
Moja ocena: 6/10
Dodaj komentarz