The Seeding/ Wysiew (2023)
Wyndham Stone zamierza obejrzeć zaćmienie słońca na pustyni. W tym celu udaje się na wyjątkowo odludny teren i zupełnie niespodziewanie się zastaje … dziecko. Chcąc odprowadzić dzieciaka do rodziców gubi drogę. Słysząc kobiecy głos schodzi w końcu w głąb kanionu gdzie spotyka mieszkankę drewnianej chaty, Alinę. Kobieta udziela mężczyźnie schronienia, jednak gdy ten chce ponownie wspiąć się górę by odszukać drogę powrotną do swojego auta okazuje się, że drabina, po której zszedł w dół zniknęła. Kobieta zdaje się bagatelizować to wydarzenie, zupełnie jakby uwięzienie Wyndhama było czymś jak najbardziej zgodnym z planem. Tylko czyim?
Niskobudżetowy film Barneya Clay’a to swego rodzaju dziwaczna ballada o siewcy. Z jednej strony, może nam się kojarzyć z nurtem polite horror, czyli fabuł gdzie uprzejmość bohatera tworzy z niego ofiarę, z drugiej mamy obraz rzeczywistości oderwanej od jakiegokolwiek znanego, cywilizowanego systemu – czyli zmierzamy w stronę folk horroru – mikroświata rządzonego osobliwymi wierzeniami i tradycjami. Zdecydowanie wpisuje się w nową fale horroru, ale i od niej wydaje się dość oderwany, taki zupełnie osobny, dziwaczny, inny niż inne:)
Cała rozgrywka toczy się na małej scenie doliny w głębi kanionu otoczonego połaciami pustyni. Większej izolacji nie można sobie chyba wymyślić. Bohater zostaje więźniem tej wyspy po środku niczego i nie wie nawet dlaczego tak się stało. Jak to możliwe, że znalazł się w takiej sytuacji? Czemu ta dziwna kobieta nie kwapi się do pomocy? Im jest ta chmara wyrostków naigrywająca się z niego, tam w górze, gdy on tkwi tu na dole? Czy to aby przypadek, że znalazł się tu i teraz?
Przedziwne kino, które usilnie chce nam coś przekazać, tylko co? Jeśli macie ochotę po rozkminiać to będzie to pozycja dla Was. Mam wrażenie, że cały scenariusz utkany jest z metafor: plony, ziemia, nasiona. Jak to się ma do chłopa uwięzionego w chacie na pustkowiu? SPOILER: może to jakiś kuksaniec w stronę męskiej części publiczności? Chłop służy tylko jako dawca nasienia, bo sumie do niczego więcej się nie nada? Dzieci bez ojców dziczeją i wyrastają na oprychów? KONIEC SPOILERA Nie wiem bardzo jak to interpretować, a że lubię jak film robi mi w głowie zamęt, to traktuję to na plus. Inną, już bardziej obiektywną zaletą tej przedziwacznej produkcji jest jej klimat odosobnienia, zaszczucia i beznadziei. Fajnie wyszło, ale myślę, że spodoba się raczej nielicznym.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła:6
Klimat:8
Napięcie:6
Zabawa: 7
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:8
Aktorstwo:6
Oryginalność:7
To coś:6
61/100
W skali brutalności: 1/10
Marzena napisał
Nie oglądałam, ale opis filmu bardzo przypomina mi powieść Kobo Abe „Kobieta z wydm”. Nawet motyw drabinki się zgadza. Tak na marginesie, ta powieść ma też swoją ekranizację z 1964. Jeśli nie czytałaś i/lub nie oglądałaś, to polecam.