Otryv aka Break / Oderwani (2019)
Grupa przyjaciół planuje przywitać Nowy Rok na szczycie góry. Nie wszyscy jednak wsiadają do kolejki gondolowej na szczyt. Chłopak Katii w ostatniej chwili rezygnuje z podróży z powodu zawieruszonego bagażu. W czwórkę wjeżdżają na szczyt przekupiwszy wcześniej operatora kolejki, by wpuścił ich po godzinach. Niestety w pewnym momencie kolejka staje, a uwięzieni w niej młodzi ludzie nie mogą doczekać się ratunku.
Czy aby opis tej fabuły nie jest Wam znany? Nie dzwoni gdzieś? Pamiętacie amerykański survival „Frozen„ z 2010 roku? Jeśli przypomnicie sobie części składowe jego fabuły dostrzeżenie zatrważająco wiele podobieństw. Nie mniej jednak przyglądając się bliżej są to zupełnie inne filmy. W duchu liczyłam, że Rosja znowu mnie pozytywnie zaskoczy i „Otryv” okaże się jeszcze lepszy niż „Frozen”, który notabene bardzo lubię. Ale tak się nie stało. Film ma dużo wad, ale zacznę od zalet.
Lubię horrory na śniegu. Przetrwanie w mrozie to coś na co zdecydowanie się nie piszę, ale popatrzeć – jak najbardziej. Filmy grozy osadzone w zimowej scenerii z miejsca punktują klimatem i tak też dzieje się w przypadku „Otryv”. Drugim plusem jest wartka akcja, sporo udanych scen powodujących wzrost napięcia i ogólny dramatyzm całej sytuacji. Naprawdę sporo się tu dzieje i nie ma miejsca na nudę. Scenariusz stara się byśmy mogli poznać bohaterów i ich wzajemne relacje. Tyle jeśli chodzi o rzeczy dobre.
Jeśli chodzi o minusy to nie mogę przemilczeń wtórności ogólnego założenia względem produkcji amerykańskiej. Nie każdy toleruje takie kalki, ja litościwie przymykam oko w tym przypadku, ale trzeba być uczciwym wobec faktów.
Druga rzecz, produkcja pod względem technicznym nie poradziła sobie z pewnymi wyzwaniami. Zdjęcia zimowych plenerów miejscami wyglądają bardzo sztucznie, no widać, że to kręcono w studiu i to mocno. Efekty wizualne bywają tu mocno przegięte.
Irytujący bohaterzy, czy może być coś gorszego? Najbardziej drażniła mnie Katia i jej ciągłe gadanie do kamerki telefonu. Idziemy do kolejki- trzeba to uwiecznić, jesteśmy w kolejne – trzeba nagrać relację, za chwilę wszyscy umrzemy – muszę to mieć na wideo. Nawet jej twarz przypominała mi gwiazdę insta Anię Wędzikowską. Katia, gdzie Twoje bataty?
Jej rozterki miłosne – tanie to takie, infantylne do bólu, byle co. Jej gruby kolega, którego imienia nie pamiętam na pewnym etapie fabuły zaczął się zachowywać irracjonalnie. Rozumiem, że każdemu może odbić, ale chyba można to przedstawić tak by miało ręce i nogi, nie? W każdym bądź razie nie są to małe bolączki, mocno psuły mi seans. Finał też z deka po chuju, jakoś tak sentymentalnie i głupio.
Czy w ogólnym rozrachunku film polecam? No, można obejrzeć, ale nie nastawiajcie się na rozrywkę wyższych lotów.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła: 6
Klimat:7
Napięcie:7
Zabawa:6
Zaskoczenie:4
Walory techniczne:4
Aktorstwo:5
Oryginalność:4
To coś:5
50/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz