Frozen (2010)
Trójka znajomych: zakochana para i niekoniecznie pozytywnie nastawiony do tego zakochania kumpel chłopaka, wybierają się na stok trochę pośmigać na snowboardzie. Kto śmiga ten śmiga, im dane to nie jest, bo dziewczyna- Parker- nie bardzo ogarnia sporty zimowe. Sfrustrowani chłopcy postanawiają odbić sobie za dzień spędzony na „górce dla dzieci” i wieczorem, tuż przed zamknięciem stoku chcą sobie zaszaleć na prawdę. No, i zaszaleją…
„Frozen” z 2009 roku to jeden z moich faworytów. Nie ukrywam, że głównie ze względu na zimową oprawę. Jak tylko moim oczom ukazał się plakat filmu o tytule wskazującym na rychłe zagrożenie zamarznięciem wiedziałam, że zrobiono go dla mnie.
W pierwszej części filmu reżyser zadbał o to byśmy dobrze poznali naszych bohaterów. Dobry, sprawdzony chwyt. Trudno bowiem współczuć, czy kibicować bohaterom, którzy uprzednio nie wzbudzili naszej sympatii.
Gdy już trochę z nimi po obcowaliśmy obserwując ich poczynania i wzajemne relację, reżyser stawia ich w tragicznej sytuacji.
Młodzi w wyniku splotu kilku nieszczęśliwych zdarzeń utknęli na wyciągu krzesełkowym i teraz muszą walczyć o przetrwanie.
W tym określeniu nie ma krzty przesady. Bo wyobraźcie sobie, że oto stoi przed wami perspektywa spędzenia, nie nocy, a tygodnia będąc zawieszonym wysoko w górach, zimą, bez jedzenia, picia i perspektywy na pomoc z zewnątrz. W dole nic poza bezkresną bielą zimowego lasu.
Bardzo umiejętnie budowany nastrój w filmie pozwala jeszcze silniej identyfikować się bohaterami, jeszcze usilniej kibicować im, aby wyszli z opresji cało. Nawet gdy robią głupstwa w panice, osobiście, byłam w stanie im to wybaczyć, ponieważ wiem, że sama nie zachowałabym nawet po części tak zimnej krwi jak oni.
Oszczędna przestrzeń w jakiej rozgrywają się wydarzenia przydaje nastrojowi klaustrofobicznego wymiaru.
Przed naszymi oczami rozgrywa się prawdziwy dramat, a widz czuje się jak jego uczestnik. W moim przypadku nawet mankamenty w postaci kilku oczywistych błędów, czy pewnych przejaskrawień nie przeszkadzały w odbiorze tej historii.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:7
Klimat:9
Aktorstwo:7
Dialogi:8
Zdjęcia:8
Zabawa:9
„To coś”:9
Oryginalność:7
Zaskoczenie:5
74/100
Gość: Kayuzo, *.zory.vectranet.pl napisał
Jadę jutro w góry więc dziś sobie go obejrzę aby wbić się w klimat 😉
ilsa333 napisał
Tylko się tam nie powieś gdzieś 😉
Gość: Kayuzo, *.zory.vectranet.pl napisał
Obejrzałem i mam jeszcze większą ochotę wyruszyć na stok 🙂
Na fw jest mnóstwo rozwiązań wyjścia z sytuacji, równie debilnych. Ja się zastanawiam jak Bear Grylls wyszedłby z sytuacji. Ostatnio oglądałem jeden z jego programów o „uwięzieniu” w zimie na stoku. Zawsze daje radę 😉
Ciekawi mnie skąd Amerykanie biorą te motywy wilków. Zawsze jak góry i śnieg to i wilki pożerające bohaterów. Ale na stoku wcześniej chyba nikt ich nie zauważył.
ilsa333 napisał
Też lubię oglądać Bear’a, ale akurat tego odcinka nie widziałam.
To fakt, że oni mają coś z tymi wilkami.