La Residencja/ Rezydencja (1969)
W tytułowej rezydencji gdzieś na terenie Hiszpanii początku XX wieku mieści się szkoła dla dziewcząt prowadzona przez surową dyrektorkę Madame Fourneau. Do placówki przybywa nowa uczennica, córka kabaretowej śpiewaczki, Teresa. Nastolatka szybko odkrywa, że dyscyplina panująca w szkole ma dużo z sadyzmu, a uczennice starające się dostosować do panujących tu warunków są gotowe na wiele.W końcu dziewczęta zaczynają znikać.
„Rezydencja” jest pierwszym 'nietelewizyjnym’ dziełem Urugwajskiego reżysera Narciso Serrador’a, twórcy słynnego „Czy zabił byś dziecko?”.
Jak na końcówkę lat ’60 „Rezydencja” wyróżnia się na tle popularniejszych zachodnich produkcji. Nie ma w sobie nic z Hammer’owskiego kiczu, bliżej jej do zmyślnych Hitchcockowskich intryg, czy zbrodni królujących w świecie giallo.
Jest to wyjątkowo smakowity thriller psychologiczny, którego finał ma zaskoczyć i pewnie w wielu przypadkach tak właśnie będzie. Posiada klimat typowy dla opowieści gotyckich, a jednak króluje tu freudowska psychologia.
Jeśli widzieliście „Dziewczęta w mundurkach” zapewne nasunie Wam się przyjemne skojarzenie z tym tytułem.
Fabuła filmu skupia się na prezentacji internatowego życia nastoletnich dziewcząt, które z różnych przyczyn zostały wysłane do tej placówki. Większość z nich posądzana jest o niemoralne prowadzenie się, czy inne nieprzystojne przewinienia. W przypadku Teresy chodziło o jej pochodzenie i reputację jej matki. Dziewczyna jawi się jako bardzo skromna i układna dlatego też szybko pada ofiarą 'grupy trzymającej władzę’ w szkole.
O ile psychiczne i fizyczne znęcanie się jest w tej szkole codziennością o tyle sporą nowość sanowi seria morderstw. Tak, dziewczęta zaczynają znikać, a nasze podejrzenia szybko kierują się w stronę największych szkolnych sadystek, dyrektorki i jej 'faworyty’. Pod uwagę weźmiecie też zapewne inne opcje, ale tożsamość mordercy i przyczynę jego działań poznacie dopiero w finale. Ten finał jest jak najbardziej war uwagi, choć nie zaprzeczę, że trochę wcześniej zwęszyłam sprawę.
Mamy tu wiec bardzo ciekawy miks kina nastrojowego z powolnymi przejazdami kamerą po ciemnych zakamarkach i bogatej scenografii z kinem psychologicznym mogącym być przykładem solidności w realizacji motywu szaleństwa i zbrodni.Co ciekawe nie zabraknie tu scen morderstw, które spokojnie można skojarzyć z włoskim giallo.
Dla mnie jest to połączenie wręcz wymarzone i mogę sobie tylko pluć w brodę, że nie obejrzałam tego filmu wcześniej.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:8
Klimat:9
Napięcie:7
Zabawa:8
Zaskoczenie:6
Walory techniczne: 8
Aktorstwo:8
Oryginalność: 7
To coś:9
73/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz