Mercy (2014)
Mały George jest bardzo związany ze swoją babcią, Mercy. Sielankę wypełnioną miłością, przywiązaniem i nauką przerywa choroba staruszki, która sprawia, że staje się ona niebezpieczna dla otoczenia. Boleśnie atakuje, między innymi, starszego brata George’a, co sprawia, że cała rodzina odsuwa się od krewnej. Praktycznie wszyscy po za George’m trwają przy niej tylko z poczucia obowiązku.
Po pobycie w szpitalu babcia zostaje odesłana z powrotem na łono rodziny. George dzięki rozmowom z krewnymi powoli odkrywa tajemnice, mroczne tajemnice, jakie skrywała ukochana babcia.
Universal długo rozwodził się nad swoimi planami adaptacji jednego z opowiadań Stephena Kinga. Opowiadanie „Babcia” pochodzi z tego samego zbioru co „Mgła” tj. „Szkieletowa załoga”. Teraz film nieoczekiwanie wyłonił się z czeluści internetu, o polskiej premierze nic mi nie wiadomo.
„Szkieletową załogę”, książkę niezwykle opasłą, czytałam jeszcze w gimnazjum i nie byłam nią zachwycona. Poziom King’owskich opowiadań w poszczególnych zbiorach jest zawsze tak zróżnicowany, że ciężko którykolwiek z nich ocenić, jako jednoznacznie zły ,lub dobry. Nie szczególnie pamiętam „Babcie”, ale „Mgły” też nie pamiętałam, co więcej byłam przekonana, że nigdy jej nie czytałam 🙂
„Mercy” jest dość typowym dla King’owskiego repertuaru tworem. Mamy tutaj klasyczną wieloznaczność, wahanie między dramatem, a horrorem.
Za reżyserię odpowiada twórca „Udręczonych”, zaś scenariusz to dzieło człowieka odpowiedzialnego za „1408″.
Film można interpretować zarówno jako opowieść o tym, jak choroba bliskiej osoby zmienia relacje w rodzinie, ale też jako klasyczny straszak, gdzie źródło wszelkiego zła tkwi w sile paranormalnej.
Ja osobiście bardziej skupiałam się tu na wątkach przyziemnych.
Historie Mercy, która ponad wszytko pragnęła mieć dzieci i pragnienie to bardzo ją zmieniło, interpretowałam jako wewnętrzny konflikt osoby, która dając z siebie wszytko nie zostaje na to nagrodzona łaską, w tym przypadku łaską macierzyństwa. Odwraca się więc od wiary i od ludzi i stając się przeciwieństwem samej siebie paradoksalnie osiąga to, co powinno być nagrodą dla tych dobrych i uczciwych.
Na drugim biegunie tej historii mamy motyw, czy jaka wiem… paktu? Czarnoksięstwa, lokalnego zabobonu. Niektóre z filmowych scen spokojnie mogą przekonać widza do tej wersji wydarzeń, ale raczej nie nazwałabym tego obrazu pełnokrwistym horrorem. W tej roli wypada zdecydowanie gorzej, choć nie brakuje tu typowych horror’owych elementów. Dla mnie były one jednak uzupełnieniem, elementem wniesionym przez dziecięcego bohatera.
Jeśli idzie o walory techniczne filmu, to nie bardzo mogę się nad nimi rozwodzić, bo nic szczególnie nie rzuciło mi się w oczy. Wszytko było bardzo poprawne. Wyróżnić mogę co prawda aktorstwo, szczególnie odtwórczyni tytułowej roli, która mimo swoich blisko osiemdziesięciu lat nadal gra ,pracuje i bardzo dobrze jej to wychodzi.
Generalnie film polecam chociażby dla samej historii.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:5
Aktorstwo:7
Walory techniczne:7
Oryginalność:7
To coś: 6
62/100
W skali brutalności:1/10
maciek.korski napisał
widzę , że całkiem wysoko ten film oceniasz. uwielbiam historie Kinga 😉