Devil’s Knot (2013)
Nowy film Atoma Egoyan’a, którego możecie pamiętać z thrillera „Chloe” opowiada historię trzech młodych skazańców oskarżonych o rytualne morderstwo dokonane na trzech ośmiolatkach z Arkansas w latach 90.
Tę głośną sprawę wielu z widzów miało okazje poznać dzięki rozlicznym filmom dokumentalnym, a także książce napisanej przez jednego z oskarżonych. Teraz, w dwadzieścia lat od od tych wydarzeń powstał filmowy scenariusz, który stara się przybliżyć zagmatwaną historię, która do dziś nie została do końca wyjaśniona.
Akcję filmu otwiera scena zaginięcia trzech chłopców. Obraz skupia się szczególnie na jednym z nich, Stevie’m, który wraz z kolegami wychodzi na rowerową przejażdżkę by już z niej nie powrócić. Dzień po zniknięciu chłopców ich ciała zostają wyłowione z mętnej wody w pobliskim lesie. Związani, zgwałceni, zamordowani. Trop szybko pada na trójkę nastolatków, metalowców, którzy to mieliby zajmować się czarną magią, kultem szatana i w konsekwencji składaniem ofiar z ludzi. Dla władz sprawa jest prosta, ale w rzeczywistości wszytko się rozmija.
„Devils Knot” stara się ukazać meandry śledztwa i procesu sądowego.
Słynna „Trójka z West Mephis” przez wielu nazywana jest kozłami ofiarnymi, zaś przez innych manipulantami, którzy dzięki rozgłosowi zyskali bardzo wiele, to jedni z głównych bohaterów filmu. Nie jedyni, bo obraz tylko częściowo skupia się na postaciach oskarżonych. Ważną rolę odgrywają też postaci bliskich ofiar. Pam Hobbs, matka Steviego, w którą wciela się Rese Witherspon, czy prywatny detektyw Ron Lax (Colin Firth), który jako jedyny wydaje się mieć wątpliwości względem sprawy.
Pierwsza połowa filmu jest w miarę neutralna jeśli chodzi o opinię na temat domniemania winy oskarżonych jednak im dalej w las, tym bardziej film staje się stronniczy. Nie do końca można mieć o to pretensję, bo w roku 2011 sprawa niejako się rozstrzygnęła i na tym bazuje filmowy scenariusz. Szczęśliwie, a może nieszczęśliwie, jeśli weźmiemy pod uwagę iż jest to autentycznie rozgrywający się dramat niepewności, w filmie nic nie jest do końca jasne. Poznajemy wiele tropów, po za tym który został oficjalnie zaaprobowany w roku 1994.
Na pewno nie można temu filmowi odmówić napięcia, typowego dla thrillera czy dobrego dramatu sądowego. Cała sprawa jest na tyle złożona, że obraz nie może nudzić, nie może nie budzić emocji. Pod względem realizacji jest niemal wzorowy. Dobry scenariusz, dobre aktorstwo, wszystko to sprawnie oprawione. Jeśli macie ochotę na coś, intrygującego, nie strasznego, to polecam.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:8
Klimat:6
Napięcie:9
Zabawa:8
Walory techniczne:7
Aktorstwo:8
Zaskoczenie:7
Oryginalność:7
To coś:7
70/100
W skali brutalności:0/10
w skali brutalności 0/0 ????
0/10. Tak. Nie było tak żadnej sceny, która emanowałaby brutalnością. Sceny śmierci nie były pokazane, a ta skala służy właśnie temu, żeby ostrzec publikę, przed ewentualnymi nieprzyjemnymi dla oka widokami. Z resztą powstała na prośbę czytelniczki. Nie rozumiem, czego nie rozumiesz?