The Village/ Osada (2004)
Gdzieś w Stanie Pensylwania, pośród rozległych terenów leśnych leży polana i to na niej kwitnie życie osadników ze społeczności Edwarda Walkera. Kilkanaście domów umieszczonych z dala od cywilizacji chroni przed światem zewnętrznym leśna gęstwina, gdzie żyją okrutne stwory. 'Ci o których nie mówimy’ stanowią silną barierę dla tych, którzy z jakiś szlachetnych przyczyn zechcieliby opuścić osadę i udać się do Miast.
Hermetyczna, odizolowana społeczność żyje jakby czas zatrzymał się dla nich na XIX wieku. Kobiety noszą skromne suknie do ziemi, mężczyźni są poważni i zasadniczy. Wszystkich członków tej społeczności łączy przysięga, by nigdy nie opuszczać osady, bo Miasta są siedzibą chciwości i deprawacji.
’Ojcowie założyciele’ zawierają pakt z 'Tymi, o których nie mówimy’, który dodatkowo wymusza trzymanie się z dala od linii drzew. Nadchodzi jednak dzień, w którym jeden z przedstawicieli społeczności musi przełamać lęk i niechęć i udać się do Miast po pomoc.
M. Night Shyamalan to Hinduski reżyser, który zasłynął obrazem „Szósty zmysł„. „Osada” jest chyba jego ostatnim dobrym filmem, bo kolejne produkcje po niej nie zaskarbiły sobie sympatii widzów, czego dowodem mogą być liczne nominacje do Złotych Malin.
Mam pewne uprzedzenia wobec kina grozy z Indii. Nie ważne o czym jest film, twórcy z Bollywood zawsze umieszczają wstawkę z tańcem i śpiewem. Chyba nie ma większej zbrodni jaką można popełnić na horrorze. Szczęśliwie Shamalan zupełnie odcina się od rodzimej estetyki i zdecydowanie stawia na bardziej zachodnie techniki kręcenia filmów.
Oglądając „Szósty zmysł”, „Osadę”, czy nawet „Znaki” nie przyszło mi do głowy, że ich twórca mógłby teraz kręcić sobie jakieś „Monsunowe wesela”:) Facet ma doskonałe wyczucie klimatu grozy i dobre, a nawet bardzo dobre pomysły.
„Osada” bardzo rozczarowała filmowych krytyków, co poniekąd mnie nie dziwi. Widzowie reagowali różnie i z czasem „Osada” dorobiła się grona fanów, do których również ja jestem skłonna przystać.
Ten thriller ma w sobie wszytko, co może wynieść na piedestał film grozy:
Miejsce akcji, które zaskakuje 'innością’, jednocześnie jest to lokacja stworzona do budowania klimatu izolacji i tajemnicy. Nieco groteskową, ale uzasadnioną w dalszej części fabuły, wizję antybohaterów.
Świetne aktorstwo, gdzie na pierwszy plan – przynajmniej w moim odczuciu – wysuwa się Adrian Brody w roli upośledzonego Noah’a.
Sporo twistów fabularnych i ciekawą, zupełnie nie horrorową pointe. Rewelacyjną muzykę Jamesa Newtona Howarda do spółki ze zdjęciami Rogera Deains’a (Tak, tego od „Skazanych na Shawshank”), w których autor wykorzystuje stare europejskie chwyty (Scena z nożem) podobne klimatowi giallo. Ogólnie „Osada” jakoś dziwnie kojarzyła mi się ze starymi włoskimi horrorami, może to przez te żółte odzienia, może przez wolne tępo akcji, a może faktycznie 'coś’ jest w sposobie prowadzenia kamery:)
Paradoksalnie „Osada” jest także idealną ofiarą do tytułu nieudanego thrillera. Świat przedstawiony w „Osadzie” jest jak najdalszy ode reali w jakich żyje współczesny widz. Trochę ciężko identyfikować się z grupą Amiszów gardzących łącznością ze światem.
Dopiero gdy poznajemy motywacje „Ojców założycieli”, a na świat wychodzą brudne sekreciki, Osada wydaje się mniej oderwana od rzeczywistości. Drugim zarzutem względem fabuły może być to, że jest mocno przegadana.Akcja jest ślamazarna, a i wielbiciele jump scenek będą niepocieszeni. Wracając do potworów: jak wspomniałam ich postaci są nieco groteskowe, ale tu wszytko znajdzie swoje uzasadnienie. A jeśli wejdziemy w sprawę głębiej odkryjemy, że potwory ze swoją dziwaczną powierzchownością są personifikacją wszystkiego, przed czym uciekali osadnicy- chociażby kolor ich odzienia, krwista czerwień kojarzona z gwałtowną śmiercią, a także, byś może, rozpustą.
Sama intryga stanowiąca oś fabuły wyraża, za pewne nie obcą wielu ludziom, tęsknotę za prostym życiem, ale czy na pewno chcemy żeby ktoś tą sielską wizję i marzenie o utopii skreślał jednym zdaniem w filmowym scenariuszu? – w tym momencie robi się przygnębiająco i nie każdemu to rozwiązanie musi się podobać.
W „Osadzie” można znaleźć wiele dobrego, jeśli nie potraktujemy jej tylko i wyłącznie jako film grozy. Jeśli zechcemy docenić starania twórcy w ukazaniu drugiego dna tej historii zapewne trafi do widza bardziej.
Moja ocena:
Straszność:7
Fabuła:8
Klimat:9
Napięcie:6
Zabawa:7
Walory techniczne:9
Aktorstwo:9
Zaskoczenie:8
Oryginalność:8
To coś:7
71/100
W skalali brutalności:0/10
janemary25 napisał
Pamiętam ten film doskonale, mimo, że oglądałam go w urywkach bo leciał na plsacie i było sto tysięcy reklam, których nie cierpię. Film świetnie zrobiony, a Adrian Brody – genialny! muzyka, zdjęcia kostiumy i ta zagadka ze „złymi”. Zakończenie zaskakujące. Warto obejrzeć, jest zabawa, jest trochę grozy, ale nie za wiele.