Cisza – Marcin Majchrzak
Wszystko zaczęło się na „Stacji”, później przyszedł „Głód” by w końcu nastała „Cisza”. Ostatnia z publikacji Marcina Majchrzaka to zbiór dziewięciu opowiadań gatunkowo najbliższych kategorii grozy. Całość liczy sobie mniej niż dwieście stron. Wystarczy by zmącić umysł, wystarczy by nabawić się lęków.
Tradycyjnie nie zamierzam trzymać się spisu treści, opowiem Wam o opowiadaniach, które najsilniej zapadły mi w serce. Zawsze mam problem z wyłonieniem tego najlepszego, tym razem nie jest inaczej. Może więc zacznę od „Miłość płonie”, czyli spotkania z traumą. Rzeczona trauma stała się udziałem pacjentki, której historię poznajemy za sprawą jednej rozmowy z terapeutką. Jej treściwa relacja to opowieść o dramacie seksualnego wykorzystywania, rodzinnej tajemnicy i ognia, który nie zawsze ma oczyszczającą moc.
Równie dobrze na pierwszym miejscu mogłabym umieść opowiadanie „Antropologia stosowana”, która nie ustępuję jakością, intensywnością ładunku emocjonalnego, a i być może przebija „Miłość płonie” pod względem pomysłu. Oddział paliatywny i sparaliżowany mężczyzna, który widzi więcej, widzi 'idącą śmierć’. Nie tylko ten pierwiastek niesamowitości urzeka w tym utworze, równie skutecznie czyni to narracja, wewnętrzny monolog bohatera, którego rozważania mają nihilistyczną moc.
W „Eksperymencie profesora” autor bawi się wątkami lovecraftowskimi. Mamy więc szalonego naukowca i jego eksperyment przeprowadzony na samym sobie. Ciekawy pomysł, ciekawe ujęcie. „Podróż służbowa” zaskoczyła mnie zakończeniem, ale na długo przed nim utonęłam w tej opowieści. „Ostatni kolejarz” ma w sobie dużo z prozy Grabińskiego, motywy kolejowe rzecz jasna i ten sam sentymentalizm. W pokoju „118” poznajemy mężczyznę o dość ciekawej przypadłości – ciekawe dla czytelnika, bo już na pewno nie dla niego i nie dla jego małżonki, która wykopała go z domu bojąc się o życie. Przewrotny finał i jak zwykle dużo niewesołych refleksji. Tytułowa „Cisza” otwiera i zamyka zbiór. Początek tej historii wskazywał na slasher, albo horror w stylu backwoods, ale bieszczadzka osada ma o wiele więcej do zaoferowania.
Ewidentnie jest to zbiór na wyrównanym, wysokim poziomie.
Moja ocena: 8/10
Dziękuję wydawnictwu Vesper
Dodaj komentarz