See form me/ Niewidzialna (2021)
Niewidoma Sophie, która dawniej odnosiła sukcesy sportowe, przyjmuje kolejne zlecenie opieki nad cudzym domem pod nieobecność jego właścicielki. Jej zadanie jest proste, ma karmić kota i do spółki z systemem alarmowym pilnować rezydencji. Pech chce, że willa i mieszczący się w niej sejf stają się obiektem zainteresowania grupy włamywaczy. Dla niewidomej dziewczyny jedyną nadzieją na przetrwanie w tej sytuacji jest pomoc ze strony kogoś kto będzie 'widział za nią’. Dzięki aplikacji See form Me Sophie łączy się z Kelly, której wojskowe doświadczenie może ocalić niewidomą Sophie, jeśli tylko ta zdoła jej zaufać.
Współcześnie nurt home invasion szuka coraz to nowszych pomysłów, które mogły by postawić osobę ofiary w coraz to gorszym położeniu względem potencjalnych antagonistów. Tak była więc już głuchoniema pisarka („Hush’), mieliśmy inwalidów mierzących się nierównej walce z infrastrukturą budynków (i jakimś zagrożeniem przy okazji) i oczywiście słynnego ślepego weterana z „Nie oddychaj„, który rzecz jasna sam okazał się gorszy od włamywaczy.
Fakt faktem im trudniej tym atrakcyjnie mamy więc, bodaj pierwszą we współczesnym kinie Esmeraldę home invasion. Do klasycznego „Doczekać zmroku”, nie ma co filmu przyrównywać, ale motyw przewodni jest podobny: ślepa dziewczyna kontra złoczyńcy. Sophie nie stara się wzbudzać współczucia. Wręcz przeciwnie, szybko orientujemy się, że gorycz jaka wlała się w jej serce daje pewne oznaki niegodziwości. Pilnowanie domów bogaczy to pretekst do drobnych kradzieży, a jej relacje z bliskimi są szorstkie z jej własnej winy. I kota, którego miała pilnować też ma w dupie, co rozjuszyło mnie już do głębi. Moja kocia dusza miauczała żałośnie przez cały film, czekając na jakieś rozwinięcie wątku kociego. Kto kiedykolwiek świadkował moim seansom z „Obcym: ósmym pasażerem Nostromo” TEN WIE.
Los Sophie obchodził mnie raczej umiarkowanie, a jej kolejne potyczki z włamywaczami i domowym wyposażeniem przyjmowała z deka obojętnie. Historia nie wzbudziła we mnie większych emocji, trudno było mi to wszystko traktować serio. Scenariusz bardzo taki sobie, dialogi byle jakie, a aktorstwo przeciętne. Wszystko jakieś takie niedbałe, a polski tytuł jest tu wisienką na torcie. Niewidoma równa się „Niewidzialna”? Idźmy tokiem myślenia małych dzieci: ja Ciebie nie widzę więc ty mnie też. HA!
Podsumowując: takie paczadło do obejrzenia i zapomnienia.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła:5
Klimat:6
Napięcie:5
Zaskoczenie:4
Zabawa: 4
Walory techniczne:7
Oryginalność:5
To coś:5
42/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz