Hush (2016)
Maddie jest głuchoniemą pisarką mieszkającą z dala od miasta. Jej kontakt ze światem zewnętrznym ogranicza się do spotkań z jedyną sąsiadką oraz konwersacji internetowych z rodziną. Właśnie pracuje nad nową powieścią gdy pod jej domem zjawia się zamaskowany amator polowań na ludzi. Uśmierca jej sąsiadkę, która w panice szukała u Maddie pomocy, niestety bicie pięściami w okno głuchej kobiety nie przyniosło skutku.
Teraz sprawca zasadza się na Maddie. Potyczka z kobietą o takich ograniczeniach powinna być łatwa jednak głucha Maddie ma niespotykanego ducha walki.
„Hush” jest nowym filmem twórcy „Oculusa„ i „Absentii„. Obydwa bardzo przypadły mi do gustu. Są to horrory z krwi i kości gdzie zagrożenie przyszło ze strony zjawisk nadnaturalnych. W przypadku „Hush” mamy do czynienia z thrillerem gdzie antybohaterem jest bardzo zwyczajny morderca. Uzbrojony w kuszę i nóż szlachtuje kolejnych ludzi napadając ich w ich domach. Historia jego potyczki z Maddie to bardzo klasyczny reprezentant kina home invasion. Żadna innowacja, żadna nowość. Ogląda się go jednak całkiem dobrze, pod warunkiem, że nie nastawicie się na fajerwerki i wielkie niespodzianki.
Maddie to bardzo sympatyczna dziewczyna, która mimo swojego kalectwa spełnia się zawodowo wykorzystując dar tworzenia w głowie kolejnych wydarzeń. Rozważa alternatywne rozwiązania dla losów swoich bohaterów, czyniąc ich historie niezwykłymi. Ten dar wyobraźni bardzo pomoże jej w przewidzeniu konsekwencji swoich działań w walce z intruzem, co z kolei bardzo utrudni intruzowi swawole.
Polubiłam Maddie zwłaszcza za jej dystans do siebie i pogodne usposobienie. No i za kota. Maddie jest bowiem posiadaczką pięknej perskiej kotki o imieniu Zdzira. (Sama miałam podobną i nazywałam ją Ladacznica) Zdzira jest tu ważną postacią i drżałam o jej los przez cały film. Kibicowałam też Maddie, co żeby nie osierociła kota:)
Tak całkiem na serio to walka między Maddie, a człowiekiem w masce mimo iż przebiegała zgodnie ze znanym schematem przysporzyła mi nieco emocji.
Wszystko wypada bardzo naturalnie, bez jakiejś porąbanej kaskaderki. Zarówno intruz jak i ofiara znają swoje ograniczenia, a pomysłodawca filmu nie czyni z nich nadludzi. To niestety częsta przypadłość w takich sytuacjach i wiele filmów traci przez to w moich oczach. Tu zachowano rozwagę.
Finał jest zgodny z przewidywaniem, ale tuż przed nim zastosowano zmyślną zagrywkę.
Generalnie film całkiem przyjemny, nie wyróżnia się szczególnie, ale i chyba takowych aspiracji nie miał.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:7
Zabawa:7
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:5
to coś:6
60/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz