To nie moja wina – Sebastian Sadlej
Krzysiek ucieka w Bieszczady. Tak przynajmniej widzą to jego bliscy, żona która nie ma pojęcia gdzie przepadł, matka, której nie dał znaku życia, czy młodszy brat, który widział go opuszczającego w pośpiechu mieszkanie ich ojca. Ojca, który właśnie zmarł. Krzysztof jak mantrę powtarza ostatnie słowa taty, Kazimierza Smolana „To nie moja wina” i mając w pamięci jego ostatnią wiadomość: Szewczenko udaje się do miejsca, z którym związana jest przeszłość starego Smolana. Wynajmuje kwaterę w Ustrzykach Dolnych i tu podejmuje nieśmiałe próby zgłębienia rodzinnych tajemnic.
Zakochałam się w tej książce.
Za każdym razem gdy czytam jakąś bieszczadzką opowieść biję się w pierś i deklaruje, że pojadę w Bieszczady. A później przypominam sobie, że moja biała strzała ma silnik 1.2 i niskie podwozie i tyle mam tych Bieszczad, co sobie o nich poczytam:)
Klimat tej powieści przypomina niespiesznie opowiadane gawędy. Historie gdzieś zasłyszane, podsłuchane za dzieciaka, nabierające mistycznej mocy gdy dorosły umysł próbuje je ogarnąć i zracjonalizować. Utonęłam, po prostu utonęłam w tej opowieści i polubiłam w niej wszystko, każdy skrawek.
Wątek rodzinnej tajemnicy robi nieśmiałe zakusy na powieść kryminalną, bo mamy przecież niewyjaśniony zgon starca i pozostawiony przez niego trop. Krzysztof zagłębiając się w przeszłość ojca odkrywa kolejne tajemnice nie pozbawione wyraźnego historycznego tła dawnych Bieszczad, gdy te zamieszkiwała jeszcze ludność ukraińska. Do tego dochodzą jeszcze barwne opowieści nowo zapoznanych kamratów Krzyśka. Opowieści o Bieszczadach i o życiu. 'Zakapiorów’ obdarzyłam ciepłym uczuciem, szczególne zainteresowanie budzi oczywiście postać niewidomego starca, ale tak naprawdę każdy z występujących tu bohaterów przykuwa uwagę swoim własnym, całkowicie osobnym postrzeganiem rzeczywistości. Górskie legendy, lokalny folklor i koloryt.Piękna parada różnorodności, z której aż przebija miłość do gór.
Wszystko to budzi jakąś tęsknotę i dreszcz niepokoju zarazem. Polecam Wam gorącą tę powieść. A Sebastianowi gratuluję takiego debiutu zwłaszcza, że udało mi się spełnić takie małe marzenie i wydać swoją powieść w tym samym wydawnictwie co jego ulubiony autor, Jakub Małecki.
Moja ocena: 8/10
Dziękuję Wydawnictwu SQN
Dodaj komentarz