Fear of rain/ Tożsamość strachu (2021)
Nastoletnia Rain cierpi na schizofrenię. Po przymusowej hospitalizacji, do której zmusiły ją nasilające się objawy dziewczyna wraca na łono małomiasteczkowej społeczności. Nie jest to łatwy powrót. Dawni przyjaciele odwracają się od niej, ojciec wciąż krzyczy i tylko matka okazuje jej zrozumienie. Sytuacja dodatkowo komplikuje się gdy Rain odkrywa, że jej sąsiadka, szanowana nauczycielka ucząca w jej szkole przetrzymuje na swoim strychu dziecko. Oczywiście nikt nie daje wiary słowom nastoletniej, chorej dziewczyny.
„Tożsamość strachu” to typowy, dość zachowawczy i bezpieczny teen thriller. Młoda reżyserka i scenarzystka w jednej osobie zadbała o to by jej film oglądało się przyjemnie, nie idąc drogą wielkich aspiracji. Postawiła na dość znane motywy i dokonała sprawnego miksu, którego efektem jest paranoid thriller, którego bohaterką jest młode, sympatyczne dziewczę.
Główna oś fabuły kreci się wokół prób ustalenia, czy domniemania Rain o uprowadzeniu przez sąsiadkę dziecka są faktem czy wytworem schizofrenicznego umysłu dziewczyny. Ojciec nastolatki nie wierzy w racjonalność jej podejrzeń, matka co prawda wspiera, ale jakość nie ma siły przebicia. Rain decyduje, że mimo wszystko udowodni swoją racje. Nieoczekiwane wsparcie otrzyma ze strony szkolnego kolegi Caleba, który no cóż, również może być wytworem jej choroby.
Nie jest to Moi Drodzy film, który porwie nas wir szaleństwa, pokazuje może nie różową, ale raczej gładką wersję rzeczywistości osoby chorej. Nie mniej jednak stanowi dość angażujące widowisko, a i oferuje nam w finale całkiem zmyślny twist. Całość skojarzyła mi się nieco z „Nieproszonymi gośćmi”, czyli hollywoodzką wersją „Opowieści o dwóch siostrach”. Przyjemny film, który zdecydowanie da się lubić, ale nie trudno postawić go powyżej średniej.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła: 6
Klimat:6
Napięcie:7
Zaskoczenie: 7
Zabawa:7
Aktorstwo: 7
Walory techniczne: 7
Oryginalność: 4
To coś: 6
58/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz