Velvet Buzzsaw (2019)
Pracownica jednej ze znamienitszych amerykańskich galerii sztuki przypadkiem trafia na obrazy będące dziełem nikomu nie znanego artysty.
Co więcej artysta ów jest martwy, a jego dzieła zostały porzucone. Josephine postanawia dać im atencję na jaką zasługują i wystawić w galerii, w której pracuje. Kobieta nie myli się. Obrazy budzą ogólny zachwyt, a ku uciesze jej szefowej ów zachwyt przekłada się na realny zysk finansowy. Szybko jednak okazuje się, że każdy kto pragnie skorzystać na hipnotycznym przekazie sztuki zmarłego malarza, ginie.
„Velvet Buzzsaw” zwrócił moją uwagę z kilku powodów.
Pierwszym najbardziej banalnym jest rola Jake’a Gyllenhaal’a, którego darzę obłędną miłością. W tej produkcji wciela się w postać krytyka sztuki,przyjaciela Josephine, który jako jeden z pierwszych ma okazję zobaczyć obrazy Vetrile’a Dease’a. Jest też jedną z pierwszych osób wskazujących na ich niszczycielską siłę. Jake, jest jak zawsze obłędny, gra tu dość zniewieściałego i manierycznego chłoptasia i wywiązuje się z powierzonej mu roli po mistrzowsku. Tak, jestem wobec niego zupełnie bezkrytyczna.
Drugim i chyba najważniejszym elementem, który przyciągnął moją uwagę jest temat przewodni filmu. Uwielbiam produkcje które w jakiś sposób łączą się z motywem malarstwa. Szczególnie te ukazujące ciemną stronę sztuki. Spodziewałam się więc atrakcji jak z opowiadaniach Lovecrafta „Model Pickmana”, czy 'Piekielna ilustracja”. Gdy zobaczyłam wykorzystane w filmie obrazy (Ktoś wie czyja sztuka się tu pojawia?) byłam gotowa na wejście w mrok. Jednak wcale się tam nie znalazłam.
„Velvet…” jest tego rodzaju horrorem, który nawet nie próbuje być mroczny. Idzie raczej w stronę satyry ukazującej zgniliznę artystycznego środowiska, gdzie arcydzieło wyznacza kwota którą za nie można uzyskać. Wszystkie pojawiające się tu elementy grozy jawią się jak kara wymierzona komercji. Efekt jest taki, że historia bardziej umoralnia niż straszy, a nie wiem czy jest to coś czego oczekiwałam. Raczej nie, choć nie mogę powiedzieć by film zupełnie mi się nie podobał.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:5
Zabawa:7
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
To coś:6
60/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz