Bluebeard/ Sinobrody (2017)
Seung-hoon jest lekarzem zatrudnionym w małej klinice. W pracy wykonuje głównie badania gastroskopii. W czasie jednego z nich, uśpiony pacjent zaczyna zdradzać szczegóły pewnego zdarzenia, konkretnie opisuje jak pozbyć się zwłok. Seung-hoon jest zdziwiony tym bardziej, że pacjentem jest staruszek z sąsiedztwa.
Mężczyzna zaczyna uważnie przyglądać się staruszkowie i jego rodzinie, szczególnie synowi i wnukowi.
Dawno nie pisałam o żadnym filmie z Korei Południowej, prawda? Dobra, to był kiepski żart. Tak, mam dla Was kolejny świetny południowo -koreański thriller o seryjnym mordercy. Oczywiście stanowi przykład krańcowej przewrotności na poziomie scenariusza.
Jak to bywa zazwyczaj w przypadkach filmów 'zakręconych’, usianych fabularnymi twistami za wiele Wam zdradzić nie mogę. Jeśli chodzi o największe zalety tej produkcji – po za ogólnym pomysłem – zaliczyłabym do nich klimat. Szybko wprowadzi Was w poczucie zagrożenia. W pewnym momencie już dźwięk dzwonka do drzwi głównego bohatera- bardzo irytujący – uruchamiał we mnie przekonanie że zaraz coś się wydarzy. Oczywiście metaliczna kolorystyka zdjęć z miejsca kojarzyła mi się z nożami, tasakami i innymi szeroko tu eksponowanymi narzędziami zbrodni. Uprzedzam, nie jest to film wybitnie brutalny. Bardziej liczy się tu tajemnica, którą musimy odkryć. Z tym odkrywaniem zdeczka się zejdzie. Wprawni oglądacze tego typu zwichrowanych historii może coś wyczują, ale nie mogę powiedzieć, że jest przewidywalnie. Przekonało mnie tez aktorstwo, generalnie już przywykłam do stylu w jakim grają aktorzy z Korei Południowej. Jestem całkowicie za i liczę, że podzielicie mój entuzjazm.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:8
Klimat:8
Napięcie:8
Zabawa:9
Zaskoczenie:8
Walory techniczne:9
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
To coś:8
76/100
W skali brutalności: 2/10
Dodaj komentarz