III (2015)
Aya i Mirra mieszkają wraz z chorą matką w małej mieścinie, gdzie od jakiegoś już czasu szaleje epidemia zabójczej choroby. Wkrótce śmierć przychodzi także po matkę dziewcząt.
Nastoletnie siostry zostają same na świecie, mając oparcie jedynie w miejscowym księdzu. Gdy jedna z sióstr także zaczyna chorować to właśnie ksiądz przychodzi z pomocą. Jej forma będzie jak najdalsza od tradycyjnej posługi duszpasterskiej.
Ależ to piękny film! Tak piękny, że aż oczy bolą. Wiem, że wypadałoby zacząć od fabuły, bo to najważniejsza rzecz w filmie, ale ja po prostu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w przypadku tego filmu jest inaczej. Można powiedzieć, przerost formy nad treścią, ale walić to, jeśli TAKA ma być ta forma.
Fabuła też jest i wcale nie jest zła. Jest dość prosta, jeśli spojrzeć na nią bez tej całej wizualnej otoczki przesiąkniętej symbolami, baśniowością, melancholią, bo traktuje o rzeczy podstawowej, pierwotnej można rzec- lęku przed śmiercią, a co za tym idzie strachu o siebie i najbliższych.
Kiedy matka dwóch młodych sióstr umiera obydwie są rozgoryczone swoją bezradnością. U Mirry objawia się to gniewem, później makabrycznymi snami, aż wreszcie gorączką, aż do utraty przytomności. Jej siostra Aya jest bardzo zdeterminowana by jej pomóc, można rzec gotowa jest zejść po nią na dno piekła i tak się w pewien sposób dzieje.
Z pomocą miejscowego księdza i jego dziwacznych guseł udaje jej się nawiązać kontakt z duszą siostry. Teraz musi jej pomóc oczyścić się z tego co sprowadziło na nią chorobę. A cóż to było? Musicie sami zobaczyć tą oniryczną przeprawę. Czasami myślimy, że wiemy o kimś wszystko, ale wcale tak nie jest.
Teraz ze spokojem mogę wychwalić to, co najbardziej mnie w filmie urzekło. Po pierwsze klimat. Tu znajduje się wszystko. Przede wszystkim zdjęcia Igora Kiseleva – kimkolwiek facet jest, ma ogromny talent.
Efekty komputerowe są owszem bardzo dobre, ale bardzie idzie mi o zdjęcia plenerów, nie wygenerowane komputerowo, czy sposób kręcenia scen w domu księdza.Z resztą dobrodziejstwo grafiki komputerowej nie wszystkim współczesnym filmowcom wychodzi na zdrowie. Kolory rzeczywistości, są ponure, szaro bure, jakby ale kiedy wchodzimy w strefę snu nabierają nasycenia. Tak jakby właśnie ta wyśniona rzeczywistość była tą bardziej realną,a przyziemne rzeczy zamazaną marą.
Sceny snów Mirry i astralnych przepraw Ayi robią piorunujące wrażenie. Jest tu groza najlepszego sortu.A wszystko świeżuteńkie, nie sztampowe.
Kolorystyka, oświetlenie wszytko to to a nawet więcej, jakiś dziwny magiczny pierwiastek można odnaleźć w tych kadrach.
Druga rzecz muzyka. Mamy tu do czynienia z muzyką elektroniczną, ale z wyższej półki, nie jakieś dyskotekowe łubudubu, ta muzyka jest … czarowna.
I na koniec aktorstwo. Rosjanka wcielająca się w postać Ayi ma urok porcelanowej lalki i ekspresje operowej divy.
Zawsze lubiłam rosyjskie horrory, choć widziałam ich nie wiele. Mimo iż Rosja za ścianą ich filmy docierają do nas rzadko, może to kwestia jakiś uprzedzeń, albo Rosjanie podobnie jak Polacy kręconą niewiele kina grozy. Jednak gdy już coś dotrze, to jest to coś dobrego. W przypadku filmu „III” jest to coś arcydobrego.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:7
Klimat:10
Napięcie:6
Zaskoczenie:7
zabawa:9
Walory techniczne:10
Aktorstwo:9
Oryginalność:8
To coś:9
79/100
W skali brutalności: 1/10
Dokładnie te same wrażenia 🙂 Wizualnie- mistrzostwo!