Najlepsze filmy grozy 2015 roku
Moi Drodzy, głosy policzone, w związku z tym ogłaszam jakie tytuły zaskarbiły sobie Waszą sympatię w minionym roku.
Nie da się ukryć, że raczej nie był to najlepszy rok dla grozomaniaków. Z tych filmów, które zdołały do nas dopełznąć na czas – czyli przed końcem roku – nie trudno było wyłonić zwycięzce.
1.
Wielkie zwycięstwo odniósł film „Coś za mną chodzi” Davida Roberta Mitchella, który uzyskał aż 11 głosów i otrzymał tym samym największą przewagę, nie porównywalną z żadnym innym tytułem.
Nie ukrywam, że mnie to cieszy i nie ukrywam, że zgadzam się z Waszym werdyktem.
„Coś za mną chodzi” wyróżnia się na tle innych produkcji klimatem- nawiązującym do produkcji z lat ’70 czy ’80, niejakim naturalizmem w formie, bez zbytków i dużą praca wykonaną nad stworzeniem nieszablonowego przesłania: Opętanie jako choroba przenoszona droga płciową. To jest zdecydowanie dobre.
2.
Na drugim miejscu mamy remis „Naznaczony 3” i „Wizyta„,
„Naznaczony 3” czyli kontynuacja serii o podróżach w zaświaty, skąd zaglądają do nas nieprzyjazne, pasożytnicze duchy.
Do tego wyróżnienia nie skłaniam się już tak entuzjastycznie, bo choć film wypadł całkiem nieźle na tle ogółu horrorów to stanowi najsłabszą część serii. Myślę, że o takim wyborze w dużej mierze zadecydowała popularność poprzednich odsłon „Naznaczonego”. Tak czy siak. Dostał cztery głosy i tym samym znalazł się na podium.
„Wizyta” to najnowszy film Pana od „Szóstego zmysłu„. tym razem pobawił się z konwencją paradokumentu i zaserwował widzom historię pewnej wizyty, wizyty wnucząt u dziadków. Mnie, jak wiecie film się spodobał, a dzięki Waszym głosom został wyróżniony drugim miejscem na podium.
3.
Na trzecim miejscu, z trzema głosami mamy poczwórny remis dla „Czcigodnych„, „Demonic„,„Wzgórza krwi„ i „Final Girls”.
Jeśli chodzi o moje stanowisko, to jak pamiętacie z wpisu o „Demonicu” nie byłam nim zachwycona. Uznałam go za typowego średniaka jakich wiele w szeregach paradokumentów. Wam się jednak spodobał.
Co do „Czigodnych” jestem nastawiona bardziej przyjaźnie. Lubię takie klimaty, trochę baśniowości, trochę paranoi. Na pewno wypada bardziej oryginalnie.
Baśniowo gotyckie „Wzgórze krwi” del Toro też nie było rozczarowaniem na pewno zasługuje na jakieś wyróżnienie, nie wiem tylko czy koniecznie na podium. Na koniec „Final Girls”,nawiązujący do konwencji starych dobrych slasherów.
Po za podium, mamy kolejno:
Thriller z ciekawym motywem jasnowidztwa „Mroczne wizje„, z dwoma głosami, oraz „Backcountry„- survival niedzielnych turystów również z dwoma głosami.
Na koniec pojedyncze tytuły z jednymi głosami: „Clown„, „Bone Tomahawk”, enigmatyczne „Zaproszenie”, którego poszukuję, „Opętanie Debory Logan”, „Howl„, „We are still here„,”Deathsgam” i „Efekt Łazarza” i „Nightlights„
Tak wygląda sytuacja na ten moment. Jestem przekonana, że w ciągu najbliższych miesięcy,albo nawet lat dopełzną do nas jeszcze inne, być może dużo lepsze oferty z tego roku, więc nie warto tracić nadziei i zaprzestawać polowania.
Gdybym miała stworzyć swoje podium na pierwszym miejscu znalazłby się „Coś za mną chodzi”, na drugim remis dla „Dibolical„,który kompletnie osraliście;) i „Nightlights”- i na trzecim „Wizyta”.
Wszystkim serdecznie dziękuję za zainteresowanie głosowaniem i za podzielenie się swoimi opiniami.
Życzę i sobie i Wam, by przyszły rok obrodził w mnóstwo interesujących tytułów:)
Gość: straszna, *.icpnet.pl napisał
Naprawdę myślisz, że w tym roku było tak źle? Ja sądzę, że jest wprost przeciwnie: od paru lat groza przeżywa renesans – mam teorię, że to taki zeitgeistowy wyraz tego, że w ogóle żyjemy w dość przerażających czasach. Od jakiegoś czasu nie ma roku, żeby nie dało się spokojnie ułożyć solidnej listy horrorów, które wyróżniają się nie tylko w obrębie gatunku (co, powiedzmy sobie szczerze, nigdy nie było jakoś szczególnie trudne), ale też w ogóle są po prostu dobrymi filmami. Być może to kwestia powolnego rozmywania się gatunku: 20 lat temu trudno było pomylić horror z czymkolwiek innym, a teraz horrorowe elementy mocno przenikają do mainstreamu i vice versa. Albo tylko tak mi się wydaje.
Powoli też zmienia się postawa krytyków: nie kręcą już nosem na świetne filmy tylko dlatego, że są horrorami – czego najlepszym wyrazem było It Follows czy Babadook.
Co mogę rzec? Liczę na to, że rok 2016 będzie nie „lepszy”, a „jeszcze lepszy” :).
ilsa333 napisał
Nie zgodzę się, żeby to był dobry czas dla horrorów. To, że z całego roku, gdzie sama wyłowiłam ponad 60 tytułów, te dobre można zliczyć na palcach jednej ręki nie świadczy zbyt dobrze. Owszem, widzę tendencję do tego by producenci skłaniali się ku mniej mainstreamowych projektom, ale spójrzmy prawdzie w oczy taki film trafi się jeden w roku, a tym czasem największy nacisk kładziony jest na pewniaki, czyli szablonowe straszaki o tym samym. Te nieliczne przykłady dobrych filmów, jak „Babadook” czy „Coś za mną chodzi” tylko to potwierdzają, bo czym one są jak nie nawiązaniem do starego kina?